Echa skandalu w Pucharze Polski. Zaatakowany piłkarz Lechii grzmi: "Co, gdyby ta rakietnica mnie trafiła?!"
Wciąż jest głośno o skandalicznym zachowaniu pseudokibiców podczas meczu Gryf Wejherowo - Lechia Gdańsk w Pucharze Polski. Głos zabrał bramkarz gdańszczan, Zlatan Alomerović, którego o mało co nie trafiła wystrzelona przez chuligana rakietnica.
Spotkanie Gryfa z Lechią zostało przerwane w pierwszej połowie, po tym jak jeden z pseudokibiców wystrzelił w stronę murawy rakietnicę. O mały włos nie doszło do tragedii. Bramkarz Lechii, Zlatan Alomerović odskoczył w ostatniej chwili.
28-letni golkiper wypowiedział się o tym, co go spotkało i przyznał, że było bardzo blisko wielkiego nieszczęścia.
- Wciąż jestem w szoku. Nadal staram się zrozumieć jak mogło dojść do czegoś takiego i jakie byłyby skutki, gdyby ta rakietnica mnie trafiła. Bo to, że nie doszło do tragedii, to tylko szczęście, nic więcej. Niecały metr zadecydował o tym, że teraz mimo wszystko możemy rozmawiać - powiedział Alomerović dla "Super Expressu".
Bramkarz potwierdził, że oglądał wstrząsający filmik z tego zdarzenia.
- Ten obrazek jest przerażający, najgorsza jest ta potworna szybkość z jaką to leciało w moim kierunku. W całej tej koszmarnej sytuacji są dwa małe "szczęścia": że mnie nie trafiła, a gdybym jednak został ugodzony, to że leciała na wysokości mojego pasa. Może skończyłoby się złamanymi żebrami? Ale może czymś gorszym, zwłaszcza gdyby to leciało na wysokości głowy - dodał były zawodnik Korony Kielce.
Alomerović zapewnił, że wraz z kolegami z zespołu domagał się natychmiastowego zakończenia spotkania
- W takich warunkach nie chcieliśmy kontynuować tego meczu, bo nikt nie mógł się czuć bezpiecznie. Natychmiast po tym ataku rakietnicami ten mecz należało zakończyć - mówił Serb.
Piłkarz Lechii zaapelował do PZPN-u surową karę za ten niedopuszczalny, chuligański wybryk.
- Polska federacja powinna surowo ukarać za coś takiego. Tym razem, choć było blisko dramatu, jeszcze się udało. Ale następnym razem możemy mieć już mniej szczęścia - wyliczył rozemocjonowany zawodnik.
Mecz ostatecznie dokończono, a Lechia odwróciła jego losy i po golu w samej końcówce wygrała 3:2, choć Gryf prowadził 2:0 do przerwy.