Dziekanowski ruszył na wojnę z PZPN. "To po prostu kuriozalne"
Trwa wojna między Dariuszem Dziekanowskim a Polskim Związkiem Piłki Nożnej. Były reprezentant Polski nie zgadza się z odwołaniem go z funkcji przewodniczącego Klubu Wybitnego Reprezentanta.
Dziekanowski zajmował wspomniane stanowisko przez dwanaście lat. Został odwołany w czerwcu przez zarząd PZPN. Federacja decyzję tłumaczyła m.in. "zastrzeżeniami etyczno-moralnymi".
Członkowie Klubu Wybitnego Reprezentanta zaproponowali, by przywrócić Dziekanowskiego na stanowisko. Ich głos został zignorowany. Zarząd PZPN na pełniącego obowiązki przewodniczącego wyznaczył Piotra Świerczewskiego.
- Zarząd wybrał swojego przewodniczącego. Przez 25 lat członkowie Klubu decydowali o tym autonomicznie. Faktycznie, dwa lata temu zarząd PZPN zmienił nasz regulamin. Stało się to po tym, kiedy pojawiły się naciski ze strony prezesa Kuleszy dotyczące tego, by do Klubu Wybitnego Reprezentanta trafiali zawodnicy wedle jego uznania. Nie godziliśmy się na to, żeby zarząd o tym decydował, więc sukcesywnie nam tę autonomię ograniczano - stwierdził Dziekanowski w rozmowie z WP Sportowe Fakty.
Były piłkarz nie ukrywa swojego żalu do Świerczewskiego. Jego zdaniem nie powinien przyjmować zaproponowanej mu roli.
- To po prostu kuriozalne. Piotr powinien się zastanowić, czy reprezentuje zarząd, czy nas - podkreśla Dziekanowski.
63-krotny reprezentant Polski nie może się też pogodzić z tym, że nie został zaproszony na niedawny Walny Zjazd PZPN. Zdaniem Dziekanowskiego to gra obliczona na podzielenie środowiska byłych kadrowiczów.
- Jesteśmy dojrzałymi osobami, które mają swój niepodważalny wkład na rzecz polskiego futbolu, byłymi reprezentantami kraju i oczekujemy szacunku, zwłaszcza od piłkarskiej federacji. Zamiast tego próbuje się nami sterować, zamykać usta i odmawiać udziału w dorocznym spotkaniu całego środowiska – walnym zgromadzeniu. Co ciekawe, pod mailem odmawiającym mojego udziału nikt się nie podpisał; został wysłany ze skrzynki Biura Zarządu. To zarazem smutne i zabawne, ale moim zdaniem również tchórzliwe. Czyżby obawiano się, że zabiorę głos? - zastanawia się Dziekanowski.