Dziekanowski odpowiedział Sławomirowi Peszce. "Na boisku nie nadąża za nogami. Z czytaniem jest podobnie"

W zeszłym tygodniu Dariusz Dziekanowski ostro skrytykował Wieczystą Kraków za przeprowadzenie transferu Sławomira Peszki i zaoferowanie mu ogromnych jak na klasę okręgową pieniędzy. Pomocnik odpowiedział później byłemu reprezentantowi Polski. Teraz na łamach "Przeglądu Sportowego" 57-latek odniósł się do tych słów.
W miniony poniedziałek Sławomir Peszko został oficjalnie zaprezentowany jako piłkarz Wieczystej Kraków. Dariusz Dziekanowski na łamach "Przeglądu Sportowego" tak wysokie zarobki zawodnika nazwał patologią. Prawdopodobnie pomocnik będzie pobierał najwyższą pensję w historii ligi okręgowej.
Na odpowiedź samego Peszki nie trzeba było długo czekać. Piłkarz odgryzł się byłemu reprezentantowi Polski. Teraz przyszedł więc czas na odpowiedź ze strony Dziekanowskiego.
- Peszko, jak to Peszko – na boisku niosą go nogi, za którymi często nie nadąża... Podobnie sprawa wygląda chyba z czytaniem. Otóż, drogi panie Sławku, mówiąc wprost i najjaśniej jak potrafię – nie nazwałem patologią pańskiej decyzji, tylko decyzję szefostwa krakowskiego klubu - napisał na łamach "Przeglądu Sportowego".
- Gdyby do Wieczystej sprowadzono Cristiano Ronaldo, czy Leo Messiego, też uznałbym to za niezdrowe. Różnica jest taka, że na mecz z udziałem Argentyńczyka czy Portugalczyka na pewno bym się wybrał, pan niestety znika z pola widzenia nie tylko mojego, ale 99,9 procent kibiców w tym kraju - dodał.
Dziekanowski przyznał, że chętnie wciąż oglądałby Peszkę w którymś z zespołów PKO Ekstraklasy. Woli bowiem, aby w rodzimej lidze grali doświadczeni Polacy niż słabi zawodnicy z zagranicy.
- Szkoda mi, że mimo wszystko wartościowy jeszcze zawodnik nie będzie grał w ekstraklasie, tylko jeździł do Kaszowa, Modlnicy czy Wołowic. Bo jeśli chodzi o najwyższą klasę rozgrywkową, to wolę oglądać 35-letniego Peszkę, czy Błaszczykowskiego niż niewiele wnoszących do zespołu przeciętniaków z zagranicy - zakończył.