Dziekanowski grzmi o niekompetencji w Legii Warszawa. "Żaden poważny klub by na to nie pozwolił"

Dariusz Dziekanowski krytykuje Legię Warszawa. Jednym z powodów jest sytuacja Artura Boruca.
Legia kończy najgorszy sezon od lat. Nie zdobędzie żadnego trofeum i nie wywalczy awansu do kolejnej edycji europejskich pucharów. Przez pewien czas znajdowała się nawet w strefie spadkowej, z której wyciągnął ją dopiero awaryjnie zatrudniony Aleksandar Vuković.
W trakcie rozgrywek doszło też do zmian w gabinetach Legii. W roli wiceprezesa klubu został zatrudniony Marcin Herra. Z kolei Jacek Zieliński odpowiada teraz za pion sportowy. Dziekanowski surowo ocenia efekty tych ruchów.
- Dariusz Mioduski zatrudnił wiceprezesa (Marcina Herrę), który ma go odciążyć z części obowiązków (ale raczej nie tych sportowych), wymienił też dyrektora sportowego, ale wciąż widoczna jest niekompetencja w działaniach - ocenił Dziekanowski w "Przeglądzie Sportowym".
Jako przykład podaje sytuację Artura Boruca, który został ostawiony od kadry meczowej po tym, jak dostał czerwoną kartkę w meczu z Wartą Poznań. Mecz w Poznaniu z Lechem oglądał z sektora gości.
- Widać, że doszło do jakiegoś konfliktu w zespole, gdyż Aleksandar Vuković wyraźnie odstawił go od pierwszej drużyny, nie zabiera nawet na ławkę rezerwowych, ale obrazek legendy klubu na trybunie gości w Poznaniu jest dla mnie co najmniej dziwny i niezrozumiały - uważa Dziekaniowski.
Były reprezentant Polski przekonuje, że sprawa powinna zostać szybko wyjaśniona przez dyrektora sportowego Legii. Tym bardziej, że chodzi o legendę klubu.
- Żaden poważny europejski klub nie pozwoliłby sobie na to, żeby tak szanowany zawodnik jechał na tak prestiżowy mecz razem z kibicami. Oczywiście Artur Boruc lubi prowokować i mocno, emocjonalnie reagować na pewne wydarzenia, ale ta sytuacja nie świadczy dobrze o Legii - uważa Dziekanowski.