Działo się! 5 najciekawszych meczów mundialu, które zapamiętamy na długo

Działo się! 5 najciekawszych meczów mundialu, które zapamiętamy na długo
Marco Iacobucci EPP / shutterstock.com
Nadszedł koniec zmagań grupowych podczas Mistrzostw Świata rozgrywanych w Rosji. Czasami słyszy się opinie, że dopiero od nadchodzącej fazy zaczynają się prawdziwe emocje, ale tegoroczny turniej kompletnie temu zaprzecza.
Spoglądając na zestaw drużyn w poszczególnych grupach mogło się odnieść wrażenie, że poza paroma wyjątkami widzów czeka pasmo nudnych meczów między outsiderami lub seria pogromów ze strony bardziej utytułowanych rywali. Jednak nic bardziej mylnego.
Dalsza część tekstu pod wideo
Praktycznie każdy mecz tegorocznego mundialu przysparzał widza o gęsią skórkę (mecz Francji z Danią lepiej wymazać z pamięci). Multum bramek, sensacyjnych wyników, heroicznych powrotów, niespodziewanych bohaterów, upadków wielkich marek, wielkich piłkarzy – to podsumowanie fazy grupowej w telegraficznym skrócie.
Większość spotkań była niezwykle ciekawa, jednak warto dokładniej opisać te najlepsze, creme de la creme dotychczasowego turnieju. Te, które będą tematem rozmów futbolowych koneserów jeszcze przez długi czas.

Rosja – Arabia Saudyjska w reżyserii Alfreda Hitchcocka

Na pierwszy ogień jedno z największych zaskoczeń jeśli chodzi o poziom spotkania. Przed startem zapowiadano, że będzie to jeden z najnudniejszych meczów mistrzostw. Pojedynek Arabii Saudyjskiej, w której nie grał ani jeden zawodnik z europejskiej ligi z Rosją, która przegrywała wszystkie towarzyskie spotkania rzeczywiście nie napawał optymizmem. Magia mundialu jednak zrobiła swoje.
Mecz otwarcia dostarczył wszystkiego, na co kibice czekają 4 lata. Piękne bramki, widowiskowa gra, niespodziewana tragedia w postaci kontuzji Dżagojewa, bohater w osobie Denisa Czeryszewa, a to wszystko w zaledwie 90 minut.
Patrząc na wynik można było odnieść wrażenie, że Arabia znalazła się na tych mistrzostwach przez przypadek, ale biorąc pod uwagę samą kulturę gry oraz chęć kreowania akcji kombinacyjnych nie można było „Jastrzębiom” niczego zarzucić.
Ewidentnie podopiecznym Pizziego zabrakło koncentracji oraz doświadczenia. Piłkarze, którzy na co dzień występują w lidze saudyjskiej, zostali rzuceni na głęboką wodę, gdzie przyszło im się zmierzyć na terenie wroga w meczu otwarcia najważniejszej piłkarskiej imprezy.
Było to nad wyraz widoczne, gdy Rosjanie mieli piłkę. Defensorzy Saudyjczyków popełniali proste błędy, niepotrzebnie podwajali rywali, odpuszczali krycie.
Niezwykle przyjemnie patrzyło się na Arabię Saudyjską, gdy ta wyprowadzała piłkę w ataku pozycyjnym, Dużo gorzej sytuacja wyglądała w momencie przejścia do defensywy, ale z drugiej strony to właśnie dzięki niefrasobliwości obrońców kibice mogli obejrzeć 3 przepiękne bramki Rosjan.
Dublet Czeryszewa oraz bramka z wolnego Gołowina pod względem urody zawiesiły wysoko poprzeczkę, ale zapowiadały również, że mistrzostwa będą obfitować w spektakularne trafienia.

Chorwacja – Argentyna, czyli pokaz bałkańskiej mocy

Mecz, który wywołał monstrualny szok wśród kibiców rozegrał się pomiędzy Chorwacją a Argentyną. Do spotkania drużyna Sampaolego podchodziła z nożem na gardle. Po remisie z Islandią dla „Albicelestes” liczyło się tylko zwycięstwo.
Z kolei Chorwacji komplet punktów zapewniał awans z grupy. Nietrudno było przewidzieć, że starcie dwóch utalentowanych ekip, które są zobligowane do zwycięstwa okaże się prawdziwą ucztą dla widza.
Już pierwsze minuty spotkania zwiastowały prawdziwą wojnę. Vrsaljko oraz Vida nie przebierali w środkach, by zatrzymać Messiego. Tym samym Chorwatom odpłacali się Mascherano i Otamendi, którzy grali niezwykle brutalnie. Właściwie do samego końca było nam dane oglądać jednocześnie mecz piłkarski oraz prawdziwe starcie o przetrwanie pomiędzy dwoma niezwykle temperamentnymi drużynami.
Mimo nadmiernej agresji zupełnie nie można było odczuć braku jakości. Chorwacja zagrała wspaniały mecz, Ivan Rakitić oraz Luka Modrić poza strzelonymi bramkami wykazywali się co rusz zagraniami, które wyznaczają klasę wybitnych pomocników. Patrząc na ten duet w pomocy można było odnieść wrażenie, że nie da się grać lepiej w strefie środkowej.
To co jednak najistotniejsze to wynik, który po końcowym gwizdku brzmiał 3:0 dla Chorwatów. Spotkanie, które udowodniło, że to właśnie drużyna Zlatko Dalica może namieszać na tych mistrzostwach jednocześnie postawiło Argentynę pod ścianą, spod której uciekła dopiero w końcówce meczu z Nigerią.
Po raz pierwszy od dawna było nam dane oglądać kompletnie bezradnego Leo Messiego, który po kilku stemplach postawionych przez nieprzebierających w środkach defensorów, kompletnie odpuścił, stał się apatyczny, bał się wziąć ciężar gry na siebie.
Takie spotkania jak Chorwacja - Argentyna to prawdziwa rzadkość. Nie co dzień można oglądać jak Leo Messi zostaje kompletnie wyłączony z gry, nie co dzień można podziwiać grę takich geniuszy jak Ivan Rakitić i Luka Modrić w jednej drużynie.

Serbia – Szwajcaria, czyli III wojna światowa

W meczu otwarcia mogliśmy podziwiać piękne gole, pojedynek Chorwacji z Argentyną był prawdziwą wojną o każdy centymetr murawy. Tymczasem mecz Serbii ze Szwajcarią zawierał w sobie oba te czynniki oraz dodatkowo ogrom zwrotów akcji. Ale zacznijmy od początku.
Do meczu obie drużyny przystępowały w pozytywnych nastrojach. Serbowie pokonali Kostarykę, z kolei Szwajcarzy niespodziewanie zatrzymali „Canarinhos”. Zwycięstwo zapewniało obu ekipom niezwykle komfortową sytuację przed ostatnią kolejką. Jak to bywa w meczach o tak dużą stawkę obie strony nie stroniły od fauli oraz zaczepek.
Początek meczu zwiastował wielkie emocje, które nie opadły do ostatniego gwizdka. Mitrović już w 4 minucie wyprowadził Serbię na prowadzenie. „Orły” po bramce nieco się cofnęły, jedyną taktyką stała się gra z kontry i długie piłki na gwiazdora reprezentacji – Milinkovica-Savica.
Najlepsze jednak czekało na widzów dopiero w drugiej połowie, która zaczęła się równie efektownie co pierwsza. Wyrównujący gol Xhaki to bez wątpienia jedna z najpiękniejszych bramek na tegorocznym turnieju.
Kolejne minuty to już prawdziwa wymiana ciosów. Shaqiriego przed zdobyciem gola, który mógłby walczyć o miano najładniejszego na całych mistrzostwach, zatrzymało spojenie bramki. Z kolei strzał Mitrovica został zatrzymany przez rękę Lichtsteinera. Decyzja Brycha o niepodyktowaniu rzutu karnego do dzisiaj jest niezrozumiała.
Huraganowe ataki z obu stron były prawdziwą ucztą dla bezstronnego kibica. Fani zarówno Serbów, jak i Szwajcarów zapewne w tym samym czasie doznawali palpitacji serca, ale tylko ci drudzy zostali wynagrodzeni za trud włożony w spotkanie.
W 90 minucie do siatki trafił Shaqiri, pieczętując zwycięstwo Szwajcarów. Był to pierwszy przypadek na tegorocznym mundialu, gdy drużyna, która traciła jako pierwsza bramkę, na koniec zdobywała komplet punktów.
Spotkanie to z pewnością ciężko wyrzucić z pamięci. Od pierwszej do ostatniej minuty na boisku panowała niebotycznie wysoka temperatura. Nie zabrakło jednak pięknych bramek, strzałów, kontrowersji, a emocje jak poziom meczu sięgnęły zenitu.

Niemcy – Korea Południowa, czyli pogrzeb mistrzów

Pora na omówienie największej niespodzianki podczas tegorocznych mistrzostw. Niemcy, mistrzowie świata, zdobywcy Pucharu Konfederacji, kadra na tyle mocna, że nie było w niej miejsca dla m.in. Sane, Cana czy Mustafiego, mierzyła się z Koreą Południową. Koreą, która do starcia z podopiecznymi Löwa podchodziła z zerowym dorobkiem punktowym.
Z uwagi na sytuację w grupie, oraz oczywiście potencjał obu kadr, faworyt był jeden. Niemcy potrzebowali kompletu punktów lub porażki Szwecji z Meksykiem, aby awansować do 1/8 finału. Poprzednie mecze mistrzów świata nie napawały optymizmem, ale chyba nie ma osoby na świecie, której przebieg meczu kompletnie by nie zaszokował.
Niemcy mimo że przeważali w posiadaniu piłki, kreowali sytuacje, nie byli w stanie zagrozić bramce strzeżonej przez Cho Hyun-Woo. Golkiper zanotował 6 interwencji, ale właściwie tylko przy strzale Goretzki musiał wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Pozostałe sytuacje były po prostu marnowane przez Hummelsa, Kroosa oraz Wernera.
Prowadzenie Szwedów wymusiło na Niemcach bardziej ofensywną grę, przez co w defensywie powstawały ogromne luki. Wielokrotnie Koreańczycy wychodzili z kontratakami, mając przewagę liczebną, ale na swoją niekorzyść wszystkie takie sytuacje marnowali na potęgę.
Wydawało się, że niefrasobliwość w ataku może w końcu zemścić się na podopiecznych Tae-Yonga, ale wtedy nadeszła 92 minuta i gol Kim Young-Gwona, który ostatecznie przekreślił szansę mistrzów świata na wyjście z grupy. 4 minuty później nastąpiło ostateczne dobicie najbardziej utytułowanej europejskiej drużyny w historii mundialu. Son Heung-Min, po dosyć nietypowej akcji Manuela Neuera, przypieczętował drugą wygraną Korei nad Niemcami w historii.
Taki scenariusz nie mógłby powstać nawet w Hollywood. To, co wydarzyło się w grupie F, to największa niespodzianka całych mistrzostw. Przed mundialem zarzucano Löwowi brak powołania dla Leroya Sane oraz stawianie na Manuela Neuera kosztem Ter Stegena, ale nikt nie przypuszczał, że Niemcy mogą skończyć grupę z Meksykiem, Koreą i Szwecją na ostatnim miejscu.
Tymczasem z perspektywy Korei Południowej był to z pewnością najważniejszy mecz od 16 lat, gdy grali o finał z…Niemcami. Kadra, której nikt nie dawał najmniejszych szans pokazała charakter i całkowicie zasłużenie zdobyła 3 punkty. Właśnie dla takich historii ludzie fascynują się futbolem i z utęsknieniem czekają na Mistrzostwa Świata.

Portugalia – Hiszpania, czyli jeden na wszystkich, wszyscy na jednego

Czas na najlepszy indywidualny występ tegorocznych mistrzostw. W tym przypadku wybór był niezwykle oczywisty i naprawdę cud musiałby się zdarzyć, by nawet w fazie pucharowej ktokolwiek zdołał zagrać lepsze 90 minut niż Cristiano Ronaldo w starciu z Hiszpanią.
Hat-trick wypracowany praktycznie w pojedynkę, napędzanie każdej akcji Portugalii – tak gra jeden z najlepszych piłkarzy w historii tego sportu. Dzięki wyczynom CR7 spotkanie Portugalii z Hiszpanią obligatoryjnie musiało pojawić się w zestawieniu najciekawszych meczów fazy grupowej.
Spotkanie miało jednak wielu bohaterów. Nacho Fernandez zdobył fenomenalną bramkę z woleja, Diego Costa zszokował wszystkich golem po ograniu całej defensywy rywali, a Sergio Busquets zanotował dwie asysty oraz dyrygował środkiem pola „La Rojy”.
Z przyjemnością patrzyło się na indywidualne popisy Ronaldo oraz kombinacyjne ataki Hiszpanów, tworzone przez Isco, Iniestę, Silvę oraz wspomnianego już Busquetsa.
Dwie czołowe ekipy o dwóch kompletnie odmiennych stylach gry stworzyły 90-minutowy spektakl, w którym widz do końca nie mógł być pewny rozstrzygnięcia. Dwa razy Portugalia wychodziła na prowadzenie, jednak ostatecznie musiała gonić wynik, co udało jej się dopiero w 88 minucie.
W kolejnych meczach Portugalia oraz Hiszpania po raz kolejny serwowały kibicom prawdziwy rollercoaster emocji oraz rozstrzygnięcia dopiero w końcówkach spotkań. Starcia w fazie pucharowej tych drużyn również mogą przejść do historii.
Portugalia zmierzy się z Urugwajem, który dotychczas nie stracił ani jednego gola na mundialu, a Hiszpania zagra z nieprzewidywalnymi Rosjanami. To nie koniec dań głównych. Stół na uczcie w 1/8 finału będzie zastawiony niezwykle obficie.
Pojedynki m.in. Chorwacji z Danią oraz Argentyny z Francją z pewnością również będą aspirować do miana najlepszych spotkań turnieju. Jedno jest pewne – emocji, tak jak nie brakowało w fazie grupowej, tak i nie zabraknie w nadchodzących meczach. Właśnie tak wyglądają Mistrzostwa Świata.
Mateusz Jankowski

Przeczytaj również