Dramat piłkarza Ekstraklasy. Przeżył kataklizm, przerażające szczegóły
Po zakończeniu rundy jesiennej bramkarz Górnika Zabrze, Filip Majchrowicz, udał się na wakacje do Vanuatu. W trakcie odpoczynku wyspę nawiedziło trzęsienie ziemi. Teraz Polak ujawnił szczegóły.
Na początku lipca 2024 roku Filip Majchrowicz zasilił szeregi Górnika Zabrze. Do ekipy byłego mistrza Polski trafił na zasadzie wolnego transferu po tym, jak wygasł jego kontrakt z Radomiakiem Radom.
Majchrowicz nie może jednak liczyć na regularną grę w nowym zespole. Do tej pory zanotował tylko jeden występ. 24-latek pojawił się na boisku w meczu Pucharu Polski. Resztę starć spędził na ławce.
Z racji tego, że runda jesienna Ekstraklasy dobiegła końca, golkiper Górnika Zabrze wyjechał wraz ze swoją partnerką na Vanuatu. Podczas pobytu na tej wyspie doszło do serii ogromnych trzęsień ziemi.
Jak zdradził Majchrowicz w rozmowie z Faktem, omal nie doszło do tragedii. W trakcie kataklizmu on oraz jego dziewczyna przebywali poza miastem. Po powrocie ukazały się im ogromne zniszczenia.
- Byliśmy w dżungli. Poszliśmy nad rzekę i wodospady. Nie minęło 10 minut, kiedy wyszliśmy z wody i usłyszeliśmy dźwięk, jakby nadchodziła burza. Ciężko mi opisać to, co się działo. Ziemia nagle zaczęła się trząść i wydawało mi się, że się rozpadnie. Dookoła trzaskały skały - powiedział.
- Gdy dojechaliśmy do miasta, zobaczyliśmy porozwalane domy, drogi popękane na pół (...) Hotel był w miarę okej, ale były pęknięcia na ścianach, chodnik też popękany. Siedzieliśmy na zewnątrz kilka godzin, wszyscy bali się wejść do środka - podsumował Majchrowicz.
Po tym, jak uszkodzeniu uległo miejscowe lotnisko, piłkarz i jego partnerka nie mogli wydostać się z Vanuatu. W sobotę udało im się jednak uciec awaryjnym lotem do Sydney, o czym pisaliśmy TUTAJ.