"Do jasnej cholery". Dariusz Szpakowski wygarnął reprezentantom Polski. Powiedział, czego od nich oczekuje

Dariusz Szpakowski jest zdegustowany postawą reprezentacji Polski. Słynny komentator powiedział, co w grze biało-czerwonych razi go najbardziej.
Reprezentacja Polski znalazła się w potężnym kryzysie. Po kolejnej porażce drużyna została z marnymi szansami na awans na Euro, bez selekcjonera i z napięciami w szatni.
Na kadrę z niepokojem patrzy Dariusz Szpakowski. Do piłkarzy nie ma pretensji jedynie o kwestie czysto sportowe, ale też nastawienie do gry w reprezentacji.
- Nie ma żadnej atmosfery, wszystko jest wypalone. Mamy 14 września, 12 października gramy na wyjeździe z Wyspami Owczymi i to nie będzie żaden spacer. Przede wszystkim trzeba odbudować w tej kadrze ducha walki, którego nie widzę. Kibice już się odwrócili od tej drużyny. I to nie tylko dlatego, że są afery, czy ze względu na jedną czy drugą porażkę. Właśnie dlatego, że nie ma u polskich piłkarzy zaangażowania - ocenił Szpakowski w rozmowie z portalem "WP Sportowe Fakty".
- Ludzie podchodzą do mnie na ulicy i mówią: panie Darku, na Boga, ci zawodnicy w ogóle nie walczą. Jeden ogląda się na drugiego i zastanawia się, kto weźmie skrzypce. Poza tym nie widzę w reprezentantach żadnej sportowej złości, której oczekuję. Do jasnej cholery, jesteśmy w tej grupie eliminacyjnej jedynym zespołem, który grał na mundialu w Katarze! - dodał dziennikarz.
Szpakowski uważa, że kadra jest w najgorszej sytuacji od kilkunastu lat. Porównuje ją z wydarzeniami z 2009 roku, gdy reprezentacja z kretesem przegrywała eliminacje do mistrzostw świata.
- Wróciliśmy do czasów późnego Grzegorza Laty, kiedy zwalnialiśmy Leo Beenhakkera, a ja wypowiedziałem słynny monolog pod koniec spotkania ze Słowenią. Znowu opieramy się na matematyce i wyliczeniach. "Jeśli Czechy stracą punkty, a Albania przegra..." - i tak dalej. Błagam, to nie na tym polega. Powtórzę na koniec jeszcze raz: chcę od tej drużyny walki. Na ten moment niczego więcej nie oczekuję - podsumował Szpakowski.