Kulisy wyboru Czesława Michniewicza na nowego selekcjonera. To dlatego Cezary Kulesza znów zmienił zdanie

Jak wczoraj informowaliśmy jako pierwsi, Czesław Michniewicz zostanie w poniedziałek przedstawiony jako nowy selekcjoner reprezentacji Polski. Dziennikarze "Przeglądu Sportowego" i "Onetu", Robert Błoński oraz Antoni Bugajski, ujawnili kulisy decyzji Cezarego Kuleszy.
Od samego początku to Adam Nawałka wydawał się zdecydowanym faworytem do posady selekcjonera. Później sytuacja się zmieniła, bo Cezary Kulesza chciał zatrudnić zwolnionego z Genoi Andrija Szewczenkę.
Ukrainiec nie doszedł jednak do porozumienia ws. rozwiązania umowy z włoskim klubem. Wówczas do gry wrócił Nawałka, który znów wydawał się niemal murowanym faworytem. Prezes PZPN znów jednak zaskoczył.
W sobotnie popołudnie jako pierwsi poinformowaliśmy o tym, że to Czesław Michniewicz obejmie stanowisko selekcjonera. Ma podpisać kontrakt do końca roku, ale umowa będzie mogła zostać rozwiązana, jeśli "Biało-Czerwoni" w marcu nie przejdą przez baraże o mundial w Katarze.
Dlaczego Kulesza w ostatniej chwili znów zmienił zdanie? O tym na łamach "Onetu" piszą Antoni Bugajski oraz Robert Błoński. Ich zdaniem było kilka przyczyn, z jedną z nich okazało się zachowanie samego Nawałki.
- Po pierwsze przeszkadzało mu, że w 2013 r. Nawałka był wybrany na selekcjonera przez Zbigniewa Bońka, a Kulesza i jego środowisko bardzo chce się odciąć od wszystkiego, co jest związane z poprzednim prezesem PZPN. I pokazać niezależność oraz własną inwencję - czytamy.
- Po drugie Kuleszy przeszkadzało – jego zdaniem nachalne – wpychanie Nawałki na stanowisko przez dziennikarzy i zwolenników byłego szefa kadry. Jakby w ogóle nie brał pod uwagę racjonalnych argumentów: po szokującej rezygnacji Paulo Sousy, który 26 grudnia jednostronnie wypowiedział kontrakt z PZPN i uciekł do Flamengo Rio de Janeiro, reprezentacja Polski potrzebowała selekcjonera, który w marcu wejdzie do hotelu i nie będzie musiał się przedstawiać piłkarzom - dodano.
- Podobno nie podobało mu się również, że Nawałka – kiedy już w czwartek wrócił do gry o stanowisko – wciąż próbuje negocjować warunki umowy, choćby te mało istotne. Były selekcjoner chyba przeszarżował, myśląc, że wszystkie atuty ma w swoich rękach, a prezes bardzo nie lubi być stawiany pod ścianą - zakończono.