Diogo Jota mógł nie trafić do Liverpoolu FC. “The Reds” chcieli ściągnąć innego zawodnika
Diogo Jota zalicza fenomenalne wejście do Liverpoolu. Okazuje się jednak, że mogło go w ogóle w mieście Beatlesów nie być.
Portugalczyk jest ostatnio w znakomitej formie. Dołączył do Liverpoolu niecałe dwa miesiące temu i od tamtego momentu w 10 spotkaniach zdobył aż siedem bramek.
Były już piłkarz Wolverhampton idealnie wpasował się w układankę Juergena Kloppa. “Mirror” donosi natomiast, że nie był on priorytetem transferowym w minionym okienku.
Klub z Anfield Road najpierw chciał sprowadzić Timo Wernera, a gdy ta sztuka okazała się niemożliwa, zagiął parol na Ismailę Sarra z Watfordu. “Szerszenie” zażyczyły sobie jednak zbyt dużo pieniędzy, bo aż 45 mln funtów.
Liverpool szukał więc dalej. W końcu zainteresowano się właśnie Jotą. Cała transakcja również może zamknąć się w 45 mln funtów, jednak na starcie “The Reds” musieli zapłacić dużo mniej.
Jota w ostatnim spotkaniu Ligi Mistrzów przeciwko Atalancie ustrzelił hat-tricka. Wiele osób uważa, że Portugalczyk na stałe zastąpi w podstawowej jedenastce Roberto Firmino, który nie zachwyca. Brazylijczyka w obronę wziął jednak Juergen Klopp.
- Bez Bobby’ego Firmino nie bylibyśmy nawet w Lidze Mistrzów - stwierdził Niemiec.
Już w niedzielę Liverpool czeka trudne zadanie. Mistrzowie Premier League zmierzą się na wyjeździe z Manchesterem City. Początek tego meczu o godzinie 17.30.