Decyzja UEFA wpłynęła na Szymona Marciniaka. Musi przetestować nowych asystentów

Od lat Marciniak współpracował na boisku z Pawłem Sokolnickim i Tomaszem Listkiewiczem. Wraz ze swoimi stałymi asystentami prowadził m.in. finały mistrzostw świata i Ligi Mistrzów.

Na początku nowego sezonu jest inaczej. Marciniak rozpoczął przegląd kadr i współpracuje z innymi arbitrami. W spotkaniu Rakowa z Legią o Superpuchar Polski jego asystentami byli Adam Kupsik i Bartosz Heinig. Z kolei w meczu Piasta z Lecham w Ekstraklasie pracowali z nim Arkadiusz Kamil Wójcik i Krzysztof Nejman. Do meczu Śląska z Zagłębiem wraz z Marciniakiem zostali wyznaczeni Nejman i Marek Arys.

Skąd taka decyzja? Okazuje się, że to efekt działań UEFA, która wymaga od sędziów głównych poszerzenia swojego zespołu.

- Od każdego z kandydatów do udziału w tym turnieju UEFA oczekuje, że będzie miał do dyspozycji co najmniej trzech równorzędnych sędziów asystentów – tylu musi zgłosić. Chodzi o to, aby w przypadku kontuzji czy znaczącej obniżki formy jednego z dwóch podstawowych sędziów asystentów UEFA nie musiała rezygnować z całego zespołu sędziowskiego, lecz mogła wymienić jednego z asystentów na innego - wytłumaczył Rafał Rostkowski w artykule w portalu "tvpsport.pl".

Były arbiter uważa, że nowi sędziowie nie będą mieli problemu z dostosowaniem się do Marciniaka. Jego zdaniem nie jest to trudne.

- Z Szymonem Marciniakiem sędziom asystentom współpracuje się bardzo łatwo. To znaczy Marciniak jest wymagający w tym sensie, że ustala zasady współpracy i stosuje je w praktyce, czyli każdy sędzia asystent musi być odpowiednio przygotowany, ale na boisku sędziowie asystenci nie muszą mu pomagać i podpowiadać tak często i w tak ważnych sytuacjach, jak wielu innym sędziom głównym. Wynika to z tego, że Marciniak widzi dużo więcej i jest, jakkolwiek to brzmi, dużo bardziej samodzielny niż inni - podsumował Rostkowski.