"Czy w naszym kraju kiedyś będzie normalnie? Patologia". Radosław Majdan ostro o skandalicznych plakatach
Kilka dni temu media społecznościowe obiegły zdjęcia szokujących plakatów atakujących Polonię Warszawa. Całą sytuację mocno skomentował Radosław Majdan.
Do sieci trafiły zdjęcia plakatów nawołujących do zabronienia dzieciom udziału w treningach Polonii Warszawa. Treści, które się na nich pojawiły, były skandaliczne.
Tożsamość autorów pozostaje nieznana. Plakaty zostały wywieszone w kilkudziesięciu miejscach w Warszawie. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.
Cała sytuacja została skomentowana przez byłego reprezentanta Polski, Radosława Majdana. Piłkarz grał dla Polonii Warszawa w latach 2007-2010.
- To jest patologia. Zastraszanie dzieci jest chore. Jeśli ktoś myśli, żeby zrobić krzywdę dziecku, to jest chory. To pozbawione wszelkiego honoru, ktoś, kto straszy dzieci, nie jest kibicem - mówił Majdan.
Były reprezentant Polski wypowiedział się o relacjach kibicowskich. Wspomniał również, że nie każda osoba jest świadoma stosunków między fanami niektórych klubów.
- Kibicowskie animozje to nie jest tylko polski problem. W Niemczech, Holandii, Belgii czy we Francji też są zwaśnione grupy. Zawsze mi się wydawało, że dzieci są poza tym wszystkim. Że jak ktoś jest w radykalnej grupie, to rywalizuje między sobą i nie miesza do tego tych fanów, którzy nie znają relacji między kibicami innych klubów. Bo nie każdy musi wiedzieć, kto z kim sympatyzuje, a kto z kim się nienawidzi - powiedział były piłkarz Polonii.
Majdan wyznał, że kluczem do zachowania "normalności" w fanowskich relacjach jest tolerancja. Podkreślił istotę edukowania najmłodszych kibiców w tej kwestii.
- Czy w naszym kraju kiedyś będzie normalnie i kibic w koszulce np. Górnika Zabrze będzie mógł spokojnie przejść się po Warszawie czy Poznaniu? Do tego jeszcze bardzo długa droga. Kluczem jest edukacja młodzież i uczenie jej tolerancji. Nie tylko tolerancji kibicowskiej, ale każdej. Powinniśmy się nawzajem szanować, mimo odmiennych poglądów - podsumował Majdan.