Czesław Michniewicz zapytany o szanse Polaków na awans. "Nie, nie jesteśmy faworytem"

29 marca reprezentacja Polski zagra w finale baraży do mistrzostw świata w Katarze. O szanse biało-czerwonych zapytano Czesława Michniewicza.
Początkowo kadra przygotowywała się na starcie z Rosją. "Sborna" miała być naszym przeciwnikiem w półfinale baraży do katarskiego mundialu. Agresja na Ukrainę doprowadziła jednak do zawieszenia Rosjan.
W związku z tym Polsce przypadł wolny los. Awansowaliśmy prosto do spotkania, którego wynik rozstrzygnie o wyjeździe na zbliżające się mistrzostwa świata. Rywalem biało-czerwonych będzie reprezentacja Czech lub Szwecji.
Finałowe spotkanie zaplanowano na 29 marca i sztab szkoleniowy intensywnie pracuje nad oboma wariantami. Selekcjoner kadry, Czesław Michniewicz, zabrał głos w sprawie szans Polaków na wyjazd na mistrzostwa świata.
- Nie. Myślę, że szanse rozkładają się 50 na 50, niezależnie od tego, czy będą to Szwedzi, czy Czesi. Mamy atut w postaci własnego boiska, ale rywal nie wyjdzie na Stadion Śląski na miękkich nogach. Choć nie ukrywam, że liczę na magię Kotła Czarownic - powiedział w rozmowie z "Polska The Times".
- Doskonale pamiętam mecz rozegrany 2 maja 1981 roku, gdy zwycięska bramka Andrzeja Buncola z NRD utorowała nam praktycznie drogę do mistrzostw świata w Hiszpanii. Chciałbym, żeby nasz mecz także został zapamiętany w podobny sposób przez kibiców. Niczego nie mogę jednak obiecywać, a tym bardziej przesądzać - dodał.
Michniewicz podkreślił również, że poważnie rozważa ofensywne ustawienie swojego zespołu. Wpływ na to ma świetna dyspozycja naszych napastników.
- Gdy 31 stycznia podpisywałem kontrakt w PZPN, to sytuacja z innymi napastnikami nie wyglądała dobrze. Wiadomo było, że Świderski i Buksa jeszcze nie zaczną ligi, Milik miał jakiś problem w klubie, a Piątek mógł zostać w Berlinie. Dziś sytuacja jest zupełnie inna, o wiele lepsza z mojego punktu widzenia, trzej już strzelają, a Świderek zapewne zacznie wkrótce. Początkowo myślałem o ustawieniu 3-4-3, z jednym napastnikiem i dwiema „dziesiątkami”, a na tej pozycji mogą grać Piotr Zieliński, Sebastian Szymański czy Jakub Moder - stwierdził.
- A dzisiaj musimy się zastanowić, czy lepiej będzie grać dwójką napastników, bo wszyscy są w formie. Poważnie zastanowić, gdyż podstawowy kłopot polega na tym, że żaden z nich w klubie nie gra dwójką napastników, no może przez chwilę tylko Milik był tak ustawiany w Marsylii. Dwóch takich samych zawodników na boisku nie zawsze bowiem oznacza dobre rozwiązanie dla zespołu. Dlatego przeciw Szkocji chciałbym zobaczyć i taką współpracę w ataku - dodał.
Przed finałowym meczem czeka nas towarzyskie spotkanie ze Szkocją. Do Glasgow polecimy 24 marca. Informowaliśmy o tym TUTAJ.