Czarna seria kadrowiczów. To dlatego Kamiński zszedł z boiska
Jakub Kamiński był jednym z lepszych piłkarzy reprezentacji Polski w meczu ze Szkocją (1:2), ale boisko opuścił już w po godzinie gry. Po spotkaniu wyjaśnił, dlaczego tak się stało.
Kamiński otrzymał kolejną szansę od Michał Probierza. Wykorzystał ją - był aktywny, atakował różnymi sektorami boiska. Fakt, że szybko zszedł z boiska, mógł w tej sytuacji dziwić.
Nie była to jednak zmiana taktyczna. Piłkarz Wolfsburga był kolejnym kadrowiczem, który podczas tego zgrupowania doznał kontuzji.
- Poczułem mięsień dwugłowy. To była wymuszona zmiana. We wtorek będę miał badania. Mam nadzieję, że w sobotę w klubie będę do dyspozycji trenera - powiedział Kamiński w rozmowie z TVP.
Polacy gola na wagę porażki i spadku z najwyższej dywizji Ligi Narodów stracili już w doliczonym czasie meczu. Kamiński był zadowolony z tego, co biało-czerwoni zaprezentowali wcześniej.
- Myślę, że zagraliśmy najlepszy mecz w Lidze Narodów. Zabrakło szczęścia, wykończenia, żebyśmy cieszyli się ze zwycięstwa. Boli, że spadamy, ale takie jest życie, taki jest sport. Mamy trudny okres. Musimy się z niego podnieść - podkreślał piłkarz Wolfsburga.
- Zabrakło nam wyrachowania, żeby piłkę przenieść na połowę rywala, wywalczyć aut, zgubić trochę czasu... Musimy z tego wyciągnąć lekcję i stać się mądrzejszym zespołem - dodał.
Brak wyrachowania nie jest jedynym problemem kadry. O pomstę do nieba woła jej gra w defensywie.
- Musimy nad tym pracować. Mam nadzieję, że będziemy utrzymywać dobrą dyspozycję w klubach. Niektórym brakuje minut. Do marca będziemy mieli czas, żeby podszlifować formę i przyjechać na zgrupowanie z pewnością siebie - podsumował Kamiński.