"Cywilizacyjnie lata 30. XX wieku". Szokujące kulisy kibica Legii z wyjazdu do Alkmaar. Dziennikarz informuje

Kibice Legii Warszawa nie będą miło wspominać wyjazdu do Alkmaar. Relację jednego z fanów zdradził na kanale Meczyki.pl Krzysztof Marciniak. - Było regularne wyszukiwanie Polaków, żeby zgarnąć ich z ulicy i wywieźć za miasto - powiedział.
W czwartek Legia Warszawa została zaatakowana przez holenderskich funkcjonariuszy ochrony. W całym zajściu aresztowano Josue i Radovana Pankova, a niejednokrotnie uderzony został Dariusz Mioduski, właściciel klubu.
Wiele osób donosi jednak o skandalicznym zachowaniu władz Alkmaar względem nie tylko drużyny, ale też kibiców "Wojskowych". Relację jednego z fanów ujawnił w "Piłkarskim Salonie" Krzysztof Marciniak, dziennikarz Canal+ Sport.
- Odezwał się do mnie kolega, który jeździ z Legią od wielu lat. Powiedział, że nigdy wcześnie nie spotkał się z tak agresywnymi i prowokacyjnymi funkcjonariuszami ochrony - powiedział.
- Kto wymyślił, że kibic - przyjeżdżając do innego kraju - musi odebrać bilet 80 km dalej? Jak mówił Dariusz Mioduski - w takim razie jak Alkmaar przyleci do Warszawy, to może wyślijmy ich do Radomia? Albo do Kielc - jeżeli mogą przejechać 80 km, to niech przejadą i 200 km - kontynuował.
- Segregacja w Europie na podstawie tego, kto w jakim języku mówi i jaki ma paszport, to sorry - cywilizacyjnie lata 30. XX wieku. To brzmi okrutnie, że ktoś jest wyciągany z restauracji dlatego, że mówi w innym języku - dodał.
- Mój kolega wspominał jeszcze, że było regularne wyszukiwanie Polaków, żeby zgarnąć ich z ulicy i wywieźć za miasto. Absolutnie żenujący rozdział historii - zakończył Marciniak.
Cały odcinek możecie obejrzeć tutaj:
