Collins ujawnił, co działo się w Zagłębiu Sosnowiec. Mocne oświadczenie biznesmena
Rafał Collins wydał oświadczenie, w którym wyjaśnił swoją dotychczasową działalności w Zagłębiu Sosnowiec. Biznesmen zdradził, że pierwotnie wcale nie chciał zatrudniać trenera Aleksandra Chackiewicza.
Collins przejął kontrolę nad Zagłębiem w trakcie przerwy zimowej. Stało się tak, choć wszedł w posiadanie zaledwie 0,7 procenta udziałów w klubie.
O Zagłębiu natychmiast zrobiło się głośno. Collins zatrudnił w roli trenera Aleksandra Chackiewicza, który w przeszłości prowadził Dynamo Kijów. Cały projekt zakończył się fatalnie. Drużyna, która już po rundzie jesiennej była w trudnym położeniu, z hukiem spadła z Fortuna 1 Ligi.
Collins wydarzenia ostatnich miesięcy podsumował w oświadczeniu, które opublikował na Instagramie. Zdradził, że początkowo wcale nie chciał zatrudniać Chackiewicza.
- Na początku rundy wiosennej, po podpisaniu umowy z Urzędem Miasta Sosnowiec, poprosiłem o przejęcie odpowiedzialności za zespół trenera związanego z Zagłębiem Lubin, który przyjechał ze swoim sztabem do Sosnowca. Kandydatem na nowego dyrektora sportowego był były prezes Zagłębia Lubin. W wyniku rozbieżności co do warunków umowy nie doszło do porozumienia, po czym wszystkie strony rozstały się w poczuciu wzajemnego szacunku - wyjaśnił Collins.
- Kolejnym kandydatem, który był bardzo blisko przejęcia zespołu, był Marek Saganowski. Ze względu na brak pewnego rodzaju elastyczności nie doszło do porozumienia. Tu nie chodziło o elastyczność moją, czy trenera Saganowskiego - dodał biznesmen.
Były reprezentant Polski ostatecznie trafił do Sosnowca. W kwietniu zastąpił Aleksandra Chackiewicza. Białorusin przez kilka tygodni bez powodzenia prowadził Zagłębie.
- 30 minut po podpisaniu umowy przez trenera Chackiewicza do mediów została przekazana informacja o tym, że Rafał Collins ma plan na sprowadzenie Ukraińców z Pro Star. Był to pierwszy "wyciek", a tak naprawdę pierwszy z wielu elementów układanki mający na celu podważanie wiarygodności projektu - podkreśla Collins.
- Podczas konferencji prasowej przedstawiłem się kibicom oraz zarysowałem projekt, który miałem nadzieję zrealizować. Dzień później w klubie pojawił się komornik, zajmując kwotę 500 tysięcy złotych z całkowitego długu, który wynosił ok. 2 mln złotych. Zajęcie dotyczyło pożyczki, której warunki w mojej opinii były niekorzystne dla klubu. Po krótkim okresie konto zostało odblokowane, ale na tym etapie każda doinwestowana złotówka podlegała już zajęciu, co całkowicie związało nam ręce. Przez to okienko transferowe dla nas de facto się zakończyło i byliśmy zmuszeni polegać na wolnych zawodnikach, których wybierali nowy dyrektor sportowy oraz trener Chackiewicz - wyjaśnił.
Chackiewicz w czasie pracy w Sosnowcu zasłynął głównie stwierdzeniem, że piłkarze sami ustalili taktykę na przegrany 0:4 mecz z GKS-em Katowice. Collins twierdzi, że zwolnił Białorusina zaraz po tym spotkaniu, a następne wydarzenia - napaść na szkoleniowca - nie miały już na to wpływu.
Biznesmen wytłumaczył się też z nietypowego sposobu, w jaki przejął kontrolę nad Zagłębiem. Użył przy tym obrazowego porównania.
- 0,7 procent - kogoś może śmieszyć, ale to jest biznes i w grę wchodzą niemałe pieniądze, czasem należy włożyć do wody palec, aby sprawić czy jest zimna, czy nie jest bagnem, czy... szambem - podsumował Collins.
- Nie zamierzam firmować swoją twarzą oraz nazwiskiem wielu rzeczy, które zastałem na orbicie Zagłębia Sosnowiec. Być może są osoby, które przyjdą i "wtopią się" w pewne okoliczności, być może nie wszyscy mają podobny kręgosłup moralny i pewnego rodzaju działania są dla nich akceptowalne - dla mnie nie. Od czasu mojego przyjścia do klubu działy się rzeczy bardzo dziwne, jedni chcieli się podkleić, składali dziwne propozycje, inni podkładali nogi, kłamali i manipulowali i podrzucali do dziennikarzy tematy mające na celu zdyskredytowane mojego działania wokół klubu - dodał.
Collins poinformował, że swoje akcje sprzeda stowarzyszeniu kibiców Zagłębia. Formalnie nastąpi to 25 maja.