Jest decyzja Chin w sprawie transmitowania Premier League. Solidaryzują się z... Rosją
Agresja Rosji na Ukrainę sprawiła, że gesty solidarności z zaatakowanym krajem obiegły właściwie cały świat. Do wsparcia poszkodowanego narodu dołączyła się także Premier League, co nie spodobało się Chińczykom.
Sportowy świat bezustannie wysyła świadectwa wsparcia dla Ukrainy. Z oblężonym państwem solidaryzuje się nie tylko Polska, ale też Anglia. Premier League kolejny raz oficjalnie zezwoliła na przygotowanie flag, kwiatów oraz banerów, które mogą pojawić się na wszystkich stadionach.
Liga aktywnie działa też w swoich social mediach, czego świadectwem jest konto Twitterowe. Logo rozgrywek zyskało nowe tło - jest nim ukraińska flaga. Ponadto na zdjęciu w tle oficjalnego profilu Premier League znajduje się Ołeksandr Zinczenko (Manchester City) oraz Witalij Mykołenko (Everton).
Ponadto, już w nadchodzący weekend, wszyscy kapitanowie będą nosili opaski w barwach Ukrainy, natomiast mecze zostaną poprzedzone stosownym przekazem z telebimów oraz minutą ciszy w intencji poległych ofiar.
Okazuje się jednak, że wsparcie ze strony całej ligi oraz pojedynczych klubów nie wszystkim przypadło do gustu. Krytyka płynie nie tylko ze strony rosyjskich mediów, ale również chińskich władz. "BBC" ujawniło, że najbliższa kolejka Premier League nie będzie transmitowana w Państwie Środka, ze względu na ścisłe relacje polityczne łączące Rosję oraz Chiny.
- Chiny i Rosja będą nadal prowadzić normalną współpracę handlową w duchu wzajemnego szacunku, równości i wzajemnych korzyści - zapowiedział rzecznik do spraw zagranicznych azjatyckiego państwa, Wang Wenbin.
Decyzja chińskiego nadawcy - iQIYI - to dla władz angielskiej ekstraklasy przede wszystkim cios finansowy. Rynek azjatycki jest dla włodarzy jednym z najważniejszy pod kątem przychodów. Póki co oficjele powstrzymują się od wydania oficjalnego komunikatu w tej sprawie.