"Chciałbym, żebyśmy byli na poziomie Szwedów". Dziekanowski surowy dla reprezentacji Polski

Dariusz Dziekanowski jest pesymistą przed meczem Polski ze Szwecją o awans do mistrzostw świata. - My rzadko gramy choćby solidnie - martwi się były kadrowicz.
Debiut Czesława Michniewicza w roli selekcjonera reprezentacji Polski wypadł blado. Jedynym pozytywem może być brak porażki. Biało-czerwoni uratowali remis tuż przed zakończeniem spotkania.
Michniewicz zdecydował się na ustawienie z trzema środkowymi obrońcami. Według Dziekanowskiego to niepotrzebne kombinacje.
- Może pora powiedzieć sobie wprost, że od dawna tę drużynę ciągnie Robert Lewandowski i nie ma co wymyślać jakichś skomplikowanych schematów taktycznych, tylko przyjąć do wiadomości, że pozostałych dziesięciu zawodników musi objąć rolę wyrobników, zasuwających w pocie czoła na to, żeby przede wszystkim zabezpieczyć tyły, a z przodu stworzyć jedną czy dwie sytuacje Lewemu. Te opowiadania, w jakim systemie mają pracować skrzydła w defensywie, a w jakim w ofensywie, to tylko czysto teoretyczne gadanie - napisał Dziekanowski w swoim felietonie w "Przeglądzie Sportowym".
- U naszych piłkarzy trudno było szukać pozytywów, bo w ich grze nie było ani serca, ani głowy, ani siły fizycznej. Szkoda, że ten mecz nie odbył się w Polsce, bo kibice mieliby okazję wyrazić swoje rozczarowanie i może wówczas dotarłoby to do wszystkich, czyli do piłkarzy i do sztabu - dodał były piłkarz.
Jego zdaniem fatalnie wróży to przed grą ze Szwedami. 59-latek przekonuje, że drużyna Janne Anderssona przewyższa biało-czerwonych.
- Kiedy słyszę, że Szwedzi są od nas gorsi, że nic wielkiego nie zaprezentowali w meczu z Czechami, to skacze mi ciśnienie. Bo jednak można o nich powiedzieć, że grają solidnie. Nie wybitnie, ale solidnie. Chciałbym, żeby nasza drużyna osiągnęła taki poziom, że większość meczów możemy zakwalifikować do kategorii „solidny”. U nas niestety oczekujemy cudów, samych wielkich meczów, ale my rzadko gramy choćby solidnie - podsumował Dziekanowski.