Cenny triumf Korony Kielce. "To były szalone dni"

Korona wygrała u siebie ze Śląskiem Wrocław 1:0 w piątkowym meczu PKO Ekstraklasy. Mirosław Smyła, trener kieleckiej drużyny, zdaje sobie sprawę, że jedno zwycięstwo to jeszcze bardzo mało.
- Po pierwsze, dużo emocji, to nie podlega dyskusji. Było dużo takiej spontaniczności, niestety również w grze, bo zawodnicy bardzo chcieli wygrać, co powodowało w wielu momentach taką konsternację, co z tą piłką w tym polu karnym mają zrobić. Ale gdzieś generalnie można powiedzieć, że ta tendencja wzrostowa, jakości gry, odpowiedzialności, gry według zasad, zafunkcjonowała
- powiedział Smyła na pomeczowej konferencji prasowej.
- Choć piłka jest okrutna i na początku meczu mogliśmy przegrywać 1:0, ale w bramce był kawał bramkarza i to nie podlega dyskusji. W ostatniej akcji mogło być 1:1. Tu też po pierwsze "Greko" dał dobrą zmianę, zblokował troszeczkę strzał, ale w bramce mamy zawodnika meczu i to nie podlega dyskusji - dodał
- Cieszymy się z tego co się wydarzyło, zdobyliśmy troszeczkę czasu, żeby spokojnie popracować, bo to były szalone dni, to było takie nerwowe wszystko, co w wielu momentach przekładało się na boisku.
- Udało się zdobyć ten czas, pierwszy przyczółek jest zdobyty. Pójdźmy dalej, odwróćmy to wszystko. Kibicom trzeba podziękować, szacunek, przez cały mecz nas dopingowali.
- Jest jakaś wspólna nić porozumienia na boisku. Jest to miłe, jedni walczą, drudzy kibicują, jest jak na stadionie, bardzo to cieszy. Zrobiliśmy jeszcze bardzo mało, ale już coś zrobiliśmy - podkreślił.
Korona ma na swoim koncie osiem punktów i zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. W następnej kolejce zmierzy się na wyjeździe z ŁKS-em.