Były selekcjoner staje w obronie Santosa. Wskazuje winnych słabych wyników reprezentacji
W rozmowie z Polsatem Sport głos ws. ostatnich wydarzeń związanych z reprezentacją Polski zabrał były selekcjoner kadry, Antoni Piechniczek.
Porażka z Albanią bardzo rozgrzała atmosferę wokół reprezentacji Polski. Biało-czerwoni w trwających eliminacjach do przyszłorocznych mistrzostw Europy przegrali już trzy spotkania i mają niewielkie szanse na bezpośredni awans z grupy.
Aktualnie Polska wyprzedza jedynie Wyspy Owcze, tracąc cztery punkty do liderującej Albanii, a także po dwa do reprezentacji Czech (która rozegrała mecz mniej) i Mołdawii.
Na włosku zawisła zatem przyszłość obecnego selekcjonera, Fernando Santosa. Portugalczyk spotkał się dziś z prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej, Cezarym Kuleszą, ale ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły.
Nie zmienia to faktu, że Santos najprawdopodobniej niebawem pożegna się ze stanowiskiem. Jak informuje nasz dziennikarz, Tomasz Włodarczyk, trwają negocjacje ws. warunków rozwiązania umowy.
Santos ma jednak także swoich obrońców i nie wszyscy to właśnie jemu przypisują największą winę za słabe wyniki reprezentacji. Do tej grupy należy m.in. były selekcjoner, Antoni Piechniczek.
- Nie zapominajmy, że kryzys, który dotknął nas, dotyczy wielu innych federacji. Reprezentacja Niemiec miała 11 selekcjonerów i Hansi Flick jest pierwszym zwolnionym przed terminem wygaśnięcia kontraktu. My jesteśmy w innej, szczególnej sytuacji i nie za wszystko można winić trenera - mówi Piechniczek w rozmowie z Polsatem Sport.
Były szkoleniowiec uważa, że winy należy szukać u piłkarzy.
- U zawodników i jeszcze raz u zawodników! Niech mi pan powie, dwóch tak klasowych i utytułowanych zawodników, jak Lewandowski i Milik. Czy pan widział, aby w meczu z Wyspami Owczymi ta dwójka napastników zagrała choćby jedną akcję z pierwszej piłki: przyjął, zagrał, "z bandy", że jeden wychodzi na pozycję sam na sam i strzela bramkę? - pyta retorycznie Piechniczek.