Były kadrowicz wieszczy zmianę pokoleniową w reprezentacji Polski. "Dla nich to może być pożegnalny mundial"

Radosław Kałużny uważa, że mistrzostwa świata w Katarze będą dobrą okazją do podziękowania za grę kilku reprezentantom Polski. Były kadrowicz w gronie takich zawodników wymienił między innymi Grzegorza Krychowiaka.
Już w listopadzie rozpoczną się tegoroczne mistrzostwa świata. Niedługo później, bo w marcu 2023, wystartują eliminacje do EURO 2024.
Radosław Kałużny uważa, że okres ten powinien wystarczyć, aby w reprezentacji Polski przeprowadzić swoistą rewolucję. Były kadrowicz uważa, że mundial w Katarze to dobra okazja, aby podziękować kilku piłkarzom.
- Myślę, że turniej w Katarze będzie pożegnalnym dla kilku reprezentantów. Choćby dla Kamila Glika czy Grzegorza Krychowiaka. Nad tym drugim nie mam sumienia znęcać się po raz kolejny, lecz on sam chyba zdaje sobie sprawę, że swoje na dobrym poziomie już pograł. Teraz zarabia na godną emeryturę i OK, ale reprezentacja już nie dla niego - napisał w "Przeglądzie Sportowym".
Emerytowany piłkarz zastanawia się również nad dalszą obecnością Roberta Lewandowskiego. Napastnik FC Barcelony nie podjął jeszcze decyzji w sprawie tego, kiedy zakończy przygodę z reprezentacją.
- Kilka razy rozmawialiśmy, jak kadra będzie wyglądać bez Roberta Lewandowskiego. Może z cienia kapitana na dobre wyjdą tacy gracze jak Karol Świderski. W jakimś sensie dziś Robert przytłacza swoją wielkością, wręcz onieśmiela. I nie zmieni tego ileś tam meczów z silnymi rywalami bez gola. Kiepsko mu poszło w Lidze Mistrzów z Bayernem i Interem. W Lidze Narodów nie istniał w starciu z Holendrami. Bywa. Jestem pewien, że za chwilę odzyska równowagę i wróci Robert dobrze znany światu - dodał były kadrowicz.
Na koniec Radosław Kałużny poruszył temat eliminacji do EURO 2024. Polska trafiła tam na prostą grupę, która zdaniem eksperta pomaga w dokonaniu zmiany pokoleniowej w szeregach "Biało-Czerwonych".
- Co do grupy - okazalibyśmy się piłkarskimi głąbami, gdybyśmy z niej nie wyszli. Czesi czy Albańczycy mogą nam napsuć krwi, lecz nie na tyle, by odebrali nam awans. Z pozostałymi jest obowiązek wygrać nawet ze spętanymi nogami - podsumował Kałużny.