"Byłem krok od śmierci". Przerażające wyznanie polskiego trenera. Mógł zginąć w tragicznych okolicznościach
Henryk Kasperczak opowiedział o przerażającym wydarzeniu ze swojego życia. Słynny polski szkoleniowiec mógł zginąć w zamachu.
Przez wiele lat Henryk Kasperczak był najbardziej znanym polskim trenerem poza granicami kraju. Pełnił bowiem funkcję selekcjonera wielu afrykańskich reprezentacji.
77-latek pracował między innymi z kadrami Wybrzeża Kości Słoniowej, Maroka, Senegalu czy Mali. Z odgrywaniem roli szkoleniowca ostatnich z kadr wiąże się jednak przerażająca historia, o której opowiedział w rozmowie z Mateuszem Skwierawskim z WP SportoweFakty.
- Pewnego dnia poszliśmy z grupą trenerów do naszej ulubionej restauracji na obiad. Nie było jednak wolnych stolików, musieliśmy znaleźć coś innego. Wybraliśmy lokal może z 300 metrów dalej. Mieliśmy niesamowite szczęście, bo niedługo później w barze, do którego nie udało nam się dostać, był zamach. Do restauracji wpadła grupa mężczyzn i rozstrzelała bardzo dużo ludzi - opowiedział trener.
- Trwała wojna na tle religijnym, bieda i przestępczość były powszechne. Nie ukrywam, tamta sytuacja dała mi do myślenia. Później zamieszkałem w hotelu, w którym stacjonowało francuskie wojsko, zwyczajnie czułem obawy. Mieszkaliśmy tam z asystentem. Ale i ten hotel nie uchronił się od zamachu. Doszło do kolejnej tragedii i strzelaniny, jednak nas już tam dawno nie było. Byłem krok od śmierci - dodał.
Ostatnią prowadzoną przez Kasperczaka reprezentacją była kadra Tunezji. Były reprezentant Polski pozostaje w związku z tym bez pracy od kwietnia 2017 roku.
Oprócz trenowania afrykańskich drużyn narodowych 77-latek z powodzeniem prowadził Wisłę Kraków, Górnik Zabrze czy kluby francuskiej Ligue 1. W 1990 roku został nawet wybrany ligowym menedżerem roku w plebiscycie France Football.