Brzęczek: Wskażcie czterech lepszych zawodników na pozycji Kuby, którzy nie są powoływani

Jerzy Brzęczek był wczoraj gościem programu "Liga+Extra". W trakcie rozmowy odniósł się m.in. do kwestii powołania dla Jakuba Błaszczykowskiego.
- Trzeba sobie zadać pytanie: proszę podać czterech lepszych zawodników na pozycji Kuby Błaszczykowskiego, którzy nie są powoływani? Najpierw mówimy o kwestii powołań na wrzesień, teraz czekamy na decyzje październikowe, które ogłosimy w poniedziałek. Kwestia więzi rodzinnych będzie poruszana, ale ja rozpatruję przydatność dla drużyny - zaznaczył i omówił kwestię pozostałych zawodników, którzy mają problemy w swoich klubach. - Od samego początku mówię podstawową rzecz: celem jest powołanie zawodników, którzy będą grać. Ale zdaję sobie sprawę, że nie zawsze tak jest. Jan Bednarek zagrał dwa bardzo dobre mecze w kadrze, ale od tego czasu zagrał 35 minut w klubie. To pytanie na które sam muszę sobie odpowiedzieć jako trener. Pamiętajmy również o ważnej kwestii: reprezentacja spotyka się jesienią trzy razy, a potem jest już marzec i mecze eliminacyjne. Zawodnicy, którzy są w kręgu reprezentacji, z którymi rozmawiamy mogą coś w zimie zrobić, pójść na wypożyczenie i dać sobie szansę na przygotowanie do gry w eliminacjach. Wszyscy wiemy, jaka była sytuacja z Kamilem Grosickim w sierpniu. Z nim rozmawiałem najczęściej, tłumaczyłem mu, dlaczego go nie powołamy na pierwsze zgrupowanie. Wiemy, jaki to piłkarz, ile daje drużynie, ile miał asyst i goli. Patrzyliśmy przez rozsądek: by zmienił klub, tam potrenował. Kamil był tego transferu bardzo blisko, Kuba również, ale dyrektor sportowy i trener powiedzieli, że będzie im potrzebny.
Brzęczek wskazał też, jak będzie chciał wykorzystywać grę dwoma napastnikami. - Robert, Arek i Krzysiek są w bardzo dobrej dyspozycji. Z Irlandią zagraliśmy na dwóch napastników, Krzysiek debiutował i na pewno nie był z tego występu zadowolony. Patrząc na wiele jego meczów będą momenty, gdy on sam się będzie wycofywał - stwierdził. - Mamy plan, by grać dwójką napastników, ale z jednym, który będzie się wycofywał w zależności od tego, gdzie będzie piłka. Nie chcemy, by Robert biegał od lewej do prawej. Jego dwa podania z Włochami świadczą o klasie. On swoje bramki w kadrze strzeli, ale dla nas będzie bezpieczniejsze, jeśli ta odpowiedzialność nie będzie rozłożona tylko na niego.
Selekcjoner skomentował także to, jak Karol Linetty spisuje się w reprezentacji. - Na pewno nie sprzedaje w stu procentach swoich umiejętności w reprezentacji, ale myślę, że to wynika z innego systemu, w jakim gra Sampdoria. Tam gra pół lewego środkowego pomocnika, często schodzi do linii bocznej. W reprezentacji gramy najczęściej 4-2-3-1, więc wchodząc na boisko często ma nawyk poruszania się do boku, jak było w meczu we Włoszech. Zawsze to problem zawodników, którzy przyjeżdżają do reprezentacji z klubów, gdzie mają swoją strategię. Przy niewielkiej liczbie treningów taktycznych na pewno nie jest łatwe, by reprezentacja złapała szybko nasze plany - ocenił.
Odniósł się także do mocnych i słabych stron Polaków. - W reprezentacji mamy pozycje bardzo dobrze obsadzone – bramkarza, dziewiątki, również w środku obrony i w pomocy. Ale mamy problemy na lewej obronie i pomocy. Trudno jest zastąpić takiego zawodnika jak Łukasz Piszczek, ale jest Bartosz Bereszyński, dobrze prezentuje się Paweł Olkowski. Damian Kądzior nie jest skrzydłowym, który będzie rozpędzał się i dośrodkowywał z linii końcowej. On ma bardzo dobrą technikę, potrafi minąć przeciwnika i zagrać kreatywnie - powiedział.
Na koniec Brzęczek poruszył temat Piotra Zielińskiego. - W moim odczuciu ustawienie Piotrka w bocznym sektorze to utrata jego na kreatywności. Nie będziemy eksperymentować, bo najwięcej pożytku i wykorzystania jego lekkości to środek pola. Na pewno trzeba się zagłębić, by porównać go do jakiegokolwiek polskiego zawodnika na tej pozycji. Nie chcę popełniać błędu zrzucania całej odpowiedzialności na Piotrka. On potrzebuje dobrze funkcjonującej drużyny i te mistrzostwa pokazały, że to bardzo wrażliwa osoba. To pierwsze zgrupowanie pozwoliło mi i sztabowi, by obserwacje z boku potwierdzić. Moim celem nie jest dotarcie tylko przez pryzmat umiejętności piłkarskich, ale też psychologicznych, dlatego dołączyliśmy psychologa do sztabu. Na koniec zgrupowania lista zawodników, którzy się z nim spotkali i rozmawiali znacznie się wydłużyła - zakończył.