Brutalnie szczery prezes Śląska. "Było mi wstyd"
Patryk Załęczny opowiedział o przyczynach niepowodzeń Śląska Wrocław. Przyznał, że nie spodziewał się takiego zjazdu "Wojskowych".
Aktualnie Śląsk Wrocław w żadnym wypadku nie daje po sobie poznać, że jest wicemistrzem Polski. Podopieczni Jacka Magiery szorują po dnie. Zajmują ostatnie miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy.
Przyczyn dramatycznej postawy "Wojskowych" w pierwszej części ligowej kampanii poszukuje Patryk Załęczny. Prezes klubu uznał, że winą można obarczyć m.in. źle poprowadzone okno transferowe.
- Na pewno nie jesteśmy na miejscu, o jakim myśleliśmy przed sezonem. Założenia były zdecydowanie inne. Tak kształtowana była nasza kadra, że chcieliśmy znaleźć się w górnej części tabeli. Stało się zupełnie inaczej. Mogliśmy inaczej poprowadzić okno transferowe. Skupialiśmy się przede wszystkim na odejściu Erika Exposito, Nahuela Leivy czy Patrika Olsena - przekazał w rozmowie z TVP Sport.
- Nie zakładaliśmy transferu Nahuela, bo on był jednym z architektów sukcesu. Myśleliśmy, że uzupełnimy kadrę, pozyskamy kilku perspektywicznych piłkarzy, którzy w dłuższej perspektywie wskoczyliby do "jedynki" i mogliby być uzupełnieniem, a nawet wzmocnieniem składu. Mogliśmy skupić się na dwóch, trzech transferach, które z miejsca dawałyby nam jakość i jeszcze większe pole manewru - dodał.
Załęczny nie chciał zdradzać szczegółów co do obsady personalnej sztabu szkoleniowego w rundzie wiosennej. Nie wykluczył zmian, jednak zastrzegł, że nie muszą być one najskuteczniejszą metodą.
- Na ten moment współpracujemy z trenerem i dyrektorem sportowym. Myślimy o przyszłości, a nasz dział skautingowy pracuje nad potencjalnymi wzmocnieniami. Nie chciałbym się zarzekać, że do niczego nie dojdzie albo że jednak będziemy świadkami zmian. Chcemy wyciągnąć Śląsk Wrocław z miejsca, w jakim się znalazł. Po ostatnich derbach Dolnego Śląska było mi po prostu wstyd - zakończył.