Bramkarka reprezentacji Polski oceniła grę Wojciecha Szczęsnego. "Obalmy mity"
Katarzyna Kiedrzynek, bramkarka reprezentacji Polski i VfL Wolfsburg, oceniła postawę Wojciecha Szczęsnego w spotkaniu ze Słowacją. Jej zdaniem 31-latek przy pierwszym golu mógł interweniować nieco inaczej.
Mistrzostwa Europy rozpoczęły się fatalnie dla Szczęsnego. Polskiemu bramkarzowi w meczu ze Słowacją zapisano samobója - po strzale Roberta Maka sparował piłkę w taki sposób, że ta odbiła się od słupka, jego pleców i wtoczyła się do siatki.
Zachowanie gracza Juventusu w tej sytuacji jest szeroko analizowana. Część ekspertów uważa, że był źle ustawiony. Kiedrzynek jest innego zdania.
- Przy pierwszym golu Wojtek był w momencie strzału bardzo dobrze ustawiony. Przy okazji obalmy mit, że bramkarz nie może wpuścić gola przy krótkim rogu albo że jest nietykalny w polu bramkowym. Szczęsny stał jednak dosyć szeroko i nisko na nogach, co utrudniło mu interwencję. Ciężar ciała miał przerzucony na lewą stopę, trudno mu było się wybić, co spowodowało, że był o te milisekundy spóźniony i nie sięgnął piłki, która trafiła w słupek. Wydaje mi się, że mógł zdecydować się na próbę zablokowania strzału nogą, co w tej sytuacji byłoby łatwiejsze. Ale to są detale. Miał ułamek sekundy na podjęcie decyzji, a przed nosem przebiegł mu Kamil Glik - oceniła Kiedrzynek w "Gazecie Wyborczej".
Reprezentantka Polski nie obwinia jednak Szczęsnego o stratę pierwszego gola. Jej zdaniem krytyka, która spadła na gracza Juventusu, jest przesadzona.
- Nie był to jego wielki błąd, bardziej niefart. Były już na tym turnieju dużo większe błędy bramkarzy, a nikt ich nie linczował - podsumowała Kiedrzynek.
Polacy kolejny mecz na mistrzostwach rozegrają w sobotę. Zmierzą się wówczas z Hiszpanią. Szczęsny może być pewny miejsca w wyjściowym składzie.