"Brak profesjonalizmu, farsa w PZPN". Były kadrowicz uderzył w sposób zarządzania Kuleszy. Poszło o sztab

Nowy sztab Fernando Santosa nie został jeszcze skompletowany. Wciąż trwają dyskusje na temat polskiego asystenta, co wzbudziło krytykę ze strony Dariusza Dziekanowskiego. Były piłkarz uważa, że proces trwa już zbyt długo.
Już za kilkanaście dni reprezentacja Polski rozpocznie swoje pierwsze zgrupowanie pod wodzą Fernando Santosa. Nie jest jednak pewne, kto będzie należał do sztabu portugalskiego selekcjonera.
W mediach wciąż przewija się nazwisko Grzegorza Mielcarskiego, który rzekomo jest już po słowie z Polskim Związkiem Piłki Nożnej. Niemniej sprawa nie jest oficjalnie przesądzona, a cała sprawa z "polskim asystentem" trwa kilka tygodni.
Zdaniem Dariusza Dziekanowskiego źle świadczy to o sposobie zarządzania Cezarego Kuleszy. Były piłkarz uważa, że zamieszanie źle oddziałuje na PR centrali.
- Trwająca od dłuższego czasu farsa z wyborem polskiego asystenta w sztabie selekcjonera reprezentacji Fernando Santosa bez wątpienia nie służy wizerunkowi związku. Od dawna znamy nazwiska portugalskich współpracowników selekcjonera, za chwilę ogłoszone zostaną nazwiska piłkarzy powołanych na najbliższe zgrupowanie, a planowanego Polaka w tym sztabie jak nie było, tak nie ma - napisał w "Przeglądzie Sportowym Onet".
- A wydawać by się mogło, że ze strony PZPN była to najłatwiejsza do załatwienia sprawa. Za Leo Beenhakkera negocjacje w tej sprawie trwały kilka dni, rozmowy selekcjonera z kandydatami w sumie godzinę (...) Może Santos nabrał wątpliwości po tym, jak prezes zainstalował w sztabie "ucho i oko" w osobie Radosława Michalskiego? Mam tylko nadzieję, że starszy i słynniejszy rodak Feio nie straci opanowania i spokoju i obejdzie się bez doniesień o rękoczynach... - dodał Dziekanowski.