Bożydar Iwanow opowiedział o swoich problemach psychicznych. "Byłem zdołowanym człowiekiem bez perspektyw"
Bożydar Iwanow w programie "Dwa Fotele" opowiedział o swoich problemach psychicznych, które dopadły go kilka lat temu. - Byłem zdołowanym, smutnym człowiekiem bez perspektyw. Wszystko było bez sensu - zdradził komentator Polsatu na kanale Meczyków (YouTube).
Bożydar Iwanow od wielu lat komentuje mecze piłki nożnej na kanale Polsatu Sport. Jego głos jest znany przez wielu kibiców w całej Polsce i kojarzony z największymi sportowymi wydarzeniami na świecie.
Życie dziennikarze nie zawsze było jednak usłane różami. W 2016 roku Iwanow na wiele miesięcy zniknął z ekranów telewizji. Powodem były problemy zdrowotne, o których opowiedział w rozmowie z Januszem Basałajem w najnowszym odcinku "Dwóch Foteli".
- Miałem 18-miesięczną nieobecność. Kryzys, który zabrał mi umiejętności do normalnego funkcjonowania i pracy. W pewnym momencie straciłem narzędzia, którymi się posługiwałem, czyli nie potrafiłem napisać tekstu nawet na prompter czy skomentować mecz. Choroba dwubiegunowa, która jest moją przypadłością, powoduje dwa stany: albo masz stan euforii, albo dołu. Wydawało mi się, że mam depresję, dwubiegunówka jest pewnego rodzaju depresją, ale składa się z dwóch schodków - jeden jest bardzo wysoko - w niebie - a drugi w piekle. Ja miałem sporo dołków w życiu, ale zawsze jakoś z nich wychodziłem. Nie traktowałem tego jako stan chorobowy - powiedział.
- Przez dłużą część mojego życia miałem tzw. "lot", czyli byłem pełen energii, silny, zadowolony, uśmiechnięty, robiłem dużo głupot. Byłem cały czas pobudzony. Ale po rozmowie z lekarzem, który zadał mi pytanie: "Czy pan miał jakieś okresy manii? Czuł się pan za dobrze, robił pan niespodziewane rzeczy?". I ten stan mojej manii był stanem normalnym dla mnie. Miałem stan normalny, który był maniakalny, albo stan obniżonego nastroju, który był stanem depresyjnym. Jeżeli leczyłem się na depresję lekami, które pogłębiają jeszcze chorobę dwubiegunową, plus do tego zacząłem spożywać nieprawdopodobne ilości alkoholu... Piłem go zawsze, ale są osoby, które mają gen w swoim DNA, że możesz się uzależnić. To wszystko były połączone naczynia u mnie. Kiedy zacząłem się czuć źle, to zacząłem pić. Coraz więcej i coraz więcej... W połączeniu z moją chorobą to była bomba, która musiała w pewnym momencie wybuchnąć - kontynuował Iwanow.
- Mi się nic nie podobało wtedy. Schodziłem do garażu i mi się nawet mój samochód nie podobał. Kiedy byłem na dnie, to wszystko, co zrobiłem, było złe. Zaczęło się napędzanie kuli śnieżnej - rozbita rodzina, brak spotkań z córką, złe inwestycje, straciłem dużo pieniędzy. Leżysz w łóżku, chcesz zasnąć i mówisz: "To jest źle, tamto... Do pracy nie chodzisz, nie mogę...". Nie byłem w stanie ruszyć tyłka i skomentować meczu, chociaż chciałem przyjść do pracy. Siedziałem później i męczyłem się z tekstami na portalu - nic mi się nie podobało, żadne zdanie. Poczucie, które zabierało ci wszystkie narzędzia, którymi się posługiwałeś i byłeś bezradny. Jeżeli po pewnym czasie poczułem, że to faktycznie może być dwubiegunówka, to wtedy łatwiej było mi wyjść z alkoholu i innych historii. Mogłem sobie poukładać sprawy, zacząłem wierzyć. Byłem zdołowanym, smutnym człowiekiem bez perspektyw. Wszystko było bez sensu. Osoby, które były ze mną na terapiach, miały myśli albo próby samobójcze. Alkohol jest strasznym depresantem, który czyni niesamowite spustoszenie w organizmie - zdradził.
Iwanow mógł liczyć na wsparcie ze strony najbliższych.
- Najbardziej pomogli mi rodzice, którzy widzieli, że moja drogą prowadzi donikąd. Też moja terapeutka w Warszawa i terapeuta w Katowicach, moja pani psychiatra, która mnie lekami wyprowadziła na prostą. Moja partnerka Kasia, którą spotkałem raz czy dwa razy w życiu - mieliśmy kontakt telefoniczny i była ze mną. Pomogło mi wielu przyjaciół ze stacji - Romek Kołtoń, Czarek Kowalski, Tomek Hajto. Oni do mnie dzwonili, a ja nie chciałem z nikim rozmawiać. Byłem schowany, przestraszony. Przy chorobie dwubiegunowej szalenie istotna jest regularność, czyli wstawanie o tej samej porze, jakieś czynności, które powtarzasz, pójście spać itd. Musisz mieć porządek, żeby nie wychylić się w jedną czy drugą stronę. Dziś jestem stabilny, pod kontrolą. Wszystko dla mnie jest teraz w porządku - zakończył dziennikarz.
Cytowany fragment od [34:30]: