Bojkot meczu z Rosją? PZPN ma związane ręce. Groziłby nam walkower [NASZ NEWS]
Czy wobec agresji Rosji na Ukrainę reprezentacja Polski powinna w ogóle lecieć do Moskwy na marcowy mecz barażowy o awans na mistrzostwa świata? To jedno z wielu pytań, które zadają sobie dzisiaj Polacy. Niestety na ten moment decyzja nie należy do Polskiego Związku Piłki Nożnej. Bojkot spotkania byłby jednoznaczny z walkowerem dla Rosji i pożegnaniem z mundialem.
W poniedziałek 21 lutego Władimir Putin uznał niepodległość Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej powołanych przez prorosyjskich separatystów. De facto to kolejny po zajęciu Krymu rozbiór Ukrainy. Nakazał też rosyjskiemu wojsku prowadzenie "operacji pokojowych" w Donbasie. - Możemy potwierdzić, że siły rosyjskie naruszyły granice - poinformował minister obrony narodowej, Mariusz Błaszczak.
W tej sytuacji naturalnym jest, że pojawiają się pytania, co z meczem Rosja - Polska, który 24 marca ma odbyć się w Moskwie? To będzie pierwszy baraż o awans na mundial 2022 w Katarze. W razie zwycięstwa, biało-czerwoni pięć dni później na Stadionie Śląskim mają zagrać z lepszym z pary Szwecja - Czechy.
Coraz częściej padają propozycje zbojkotowania spotkania w związku z rosyjską agresją. Na ten moment jednak oznaczałoby to jedno - walkower dla Rosji. PZPN na ten moment nie zajmuje oficjalnego stanowiska, ale udało nam się dowiedzieć, że ma w tej sprawie niewiele do powiedzenia. Decyzja należy do UEFA. Jeśli europejska unia piłkarska, odpowiedzialna za organizację eliminacji w swojej strefie, uzna, że w Moskwie jest bezpiecznie, to trzeba będzie jechać i zagrać. Jeśli oczywiście nie chcemy stracić udziału w mistrzostwach świata w imię wyższych ideałów.
Mecz na neutralnym terenie?
Tak sytuacja wygląda na ten moment, ale trzeba pamiętać, że do meczu na stadionie Dynama Moskwa został jeszcze miesiąc i do tego czasu wiele może się zmienić, konflikt może przybrać na sile. Jeśli polscy piłkarze nie będą czuć się w Moskwie bezpiecznie, to mecz po prostu musi być przeniesiony w inne miejsce. Problem w tym, że nie do nich należy ocena tego poczucia bezpieczeństwa.
Być może europejscy działacze, którzy zawsze głośno mówią o "niemieszaniu polityki ze sportem" będą zmuszeni do pewnych kroków, gdy do gry wkroczy dyplomacja. To sugeruje polski minister sportu, Kamil Bortniczuk.
- Przed UEFA i FIFA wiele trudnych decyzji do podjęcia, bo jeśli rzeczywiście mamy obejmować Rosję sankcjami, to nie widzę powodu, żeby nie zastosować tu pewnego rodzaju ostracyzmu. (...) My będziemy zabiegać, żeby w wersji minimum rozegrać ten mecz na terenie neutralnym. Jeżeli nie będzie na to zgody, to będziemy zastanawiać się, co robić. Ja uważam, że w takiej sytuacji polscy sportowcy do Rosji jechać nie powinni, ale to jest moje osobiste zdanie - powiedział we wtorek rano w rozmowie z Polskim Radiem.
Dodajmy, że tegoroczny finał Ligi Mistrzów też jest zaplanowany w Rosji, ma się odbyć 28 maja w Petersburgu.
Nasz komentarz w sprawie ewentualnych sankcji sportowych na Rosję publikujemy TUTAJ.