Boguski: Nie ma co załamywać rąk. W Białymstoku musimy powalczyć o jak najlepszy wynik

Boguski: Nie ma co załamywać rąk. W Białymstoku musimy powalczyć o jak najlepszy wynik
Tomasz Bidermann/Shutterstock
Pomocnik Białej Gwiazdy - Rafał Boguski - był jedną z wiodących postaci w środowej rywalizacji z kielecką Koroną. To właśnie po faulu na Bogusiu sędzia nadzorujący przebieg spotkania podyktował Wiślakom „jedenastkę”.
Podopieczni trenera Joana Carrillo nie zdołali zainkasować drugiego z rzędu kompletu oczek przed własną publicznością. - Nie ukrywam, że każdy z nas wolałby mieć po tym meczu trzy punkty, zwłaszcza, że ostatnie minuty graliśmy z przewagą jednego zawodnika. Trzeba przyznać jednak, że w drugiej połowie nie stworzyliśmy sobie zbyt wielu stuprocentowych sytuacji - skomentował potyczkę ze Złocisto-Krwistymi Rafał Boguski. - Zabrakło chyba wykreowania okazji, zwłaszcza po przerwie. Optyczna przewaga była, ale Korona zmieniła też trochę grę, przeszła na trzech środkowych obrońców. W pierwszej części meczu mieliśmy z Jesúsem więcej miejsca w środkowej strefie, po przerwie pilnowali nas wspomniani defensorzy rywala i zrobiło się trochę trudniej - dodał.
Dalsza część tekstu pod wideo
Boguskiego ani na krok nie odstępował Elhadji Pape Djibril Diaw, który za faule w piętnaście minut zgarnął dwie żółte kartki. - Spodziewałem się tego, że sędzia jakoś zareaguje. Muszę przyznać, iż mam problemy z chodzeniem, bo kostka boli. Mam nadzieję, że ten ból minie i będę do dyspozycji w Białymstoku - wyraził nadzieję.

 

W najbliższy poniedziałek Wiślaków czeka kolejna trudna przeprawa. Tym razem zmierzą się na wyjeździe z liderem obecnej edycji rodzimych rozgrywek - Jagiellonią. - Nie ma co załamywać rąk, trzeba się odpowiednio zregenerować i w Białymstoku powalczyć o jak najlepszy wynik - zakomunikował. 

 

Pomocnik Białej Gwiazdy spore słowa uznania skierował w stronę najbliższego przeciwnika, który we wtorek rozprawił się z Legią. - Czeka nas bardzo trudne spotkanie. Wczoraj Jagiellonia zagrała, moim zdaniem, wspaniały mecz. Prezentowali się lepiej od gospodarzy, także przed karą indywidualną dla zawodnika Legii. Łukasz  Burliga grał niczym profesor, rozgrywał futbolówkę, jak chciał. Do tego na jednej i na drugiej stronie szalał Arvydas Novikovas - wyliczał zalety białostoczan.

Przeczytaj również