Bjelica: Peszko powinien okazać Lechowi więcej szacunku

Lech wygrał z Lechią 1:0 w meczu na szczycie Ekstraklasy. Emocji było wiele, choć niekoniecznie takich, jakich oczekiwano po spotkaniu dwóch kandydatów do mistrzostwa Polski.
Mecz był bardzo nerwowy. Lechia kończyła go w dziewiątkę, bo czerwone kartki za brutalne zagrania zobaczyli Grzegorz Kuświk i Sławomir Peszko. W ten sam sposób został ukarany rezerwowy bramkarz drużyny z Gdańska - Vanja Milinković-Savić. Na trybuny został odesłany też Nenad Bjelica.
Trener Lecha impulsywnie zareagował po zakończeniu pierwszej połowy, gdy miał duże pretensje do Peszki. Musieli ich rozdzielać piłkarze obu drużyn.
- Jeśli chodzi o moje zachowanie po zakończeniu pierwszej połowy, to dotyczyło ono sytuacji, gdy zawodnik Lechii leżał na murawie, my wybiliśmy piłkę, a Peszko oddał nam ją w niezbyt ładny sposób. Peszko grał dla Lecha, dla jego kibiców i powinien wykazać więcej szacunku dla tego klubu. Tyle mu tylko powiedziałem. Natomiast zdaniem sędziego było to zbyt wiele i dlatego zostałem odesłany na trybuny - mówi Bjelica.
- Podczas pracy w Lechu zostałem wyrzucony z ławki rezerwowych po raz pierwszy, natomiast we Włoszech to był... standard. Dlatego już zdążyłem się przyzwyczaić do takiej sytuacji, choć czułem się bezsilny oglądając mecz z trybun. Z moim asystentem Rene Pomsem znamy się wiele lat, mieliśmy dwa warianty na drugą połowę - opowiadał.
Lech po zwycięstwie zajmuje trzecie miejsce w tabeli Ekstraklasy. Do prowadzącej Lechii traci dwa punkty.