"Biję się w pierś za tę bramkę. Mogłem go zatrzymać". Wielki niedosyt Kamila Grabary po meczu z Bayernem
FC Kopenhaga była we wtorek bliska sprawienia wielkiej sensacji w Lidze Mistrzów i zatrzymania Bayernu Monachium. Wielki niedosyt po porażce 1:2 czuje Kamil Grabara, który rozmawiał z "Polsatem Sport Premium".
Mistrzowie Danii znaleźli się w fazie grupowej Champions League po pokonaniu w decydującej rundzie eliminacji Rakowa Częstochowa. Teraz FC Kopenhaga mierzyła się z jednym z najlepszych klubów świata - Bayernem Monachium.
Niewiele brakowało, aby Duńczycy przed własną publicznością sprawili wielką sensację. To oni otworzyli bowiem wynik spotkania i prowadzili na Parken 1:0.
Świadomy klasy rywala jest Kamil Grabara. Polski golkiper nie ukrywa, że spotkanie z monachijczykami kosztowało Kopenhagę wiele wysiłku. Ostatecznie nie przyniosło to jednak efektu w postaci punktów.
- Podjęliśmy walkę, ale to wystarczyło tylko na jednobramkową porażkę z Bayernem. Wysiłek był ogromny, lecz Bayern to czołowy zespół świata. Oni na metrze kwadratowym potrafią zrobić wszystko z piłką - ocenił Grabara.
Choć duńskie media nie obwiniają Polaka za stratę żadnego z dwóch goli, to on sam uważa, że przy bramce na 1:2 powinien zachować się lepiej. Po asyście Thomasa Muellera do siatki trafił wówczas Mathys Tel.
- Ja biję się w pierś za drugą bramkę. Mogłem coś więcej zrobić. Mueller to świetny gracz, światowego formatu, ale nie jest na tyle szybki, by wejść w naszą defensywę aż tak. Powinniśmy go zatrzymać. Ja też to mogłem zrobić. Wielka szkoda - przyznał.