Bereszyński: Kontuzje jednego są szansą dla drugiego. Dałbym radę na lewej obronie

Urazy kadrowiczów mogą sprawić, że w najbliższych meczach reprezentacji Polski na pozycji lewego obrońcy ujrzymy Bartosza Bereszyńskiego. Jak sam twierdzi, jest na to gotowy.
Z kadry wypadł Artur Jędrzejczyk, który zmaga się z kontuzją palca lewej ręki i przejdzie operację, która wykluczy go z gry na kilka tygodni. Z kolei Maciej Rybus ma problem mięśniowy i walczy z czasem o powrót do zdrowia na mecze reprezentacji.
To sprawia, że poważnym kandydatem do gry od pierwszej minuty w spotkaniach z Armenią i Czarnogórą jest Bartosz Bereszyński. Ostatnio obrońca w Kopenhadze i Warszawie siedział na trybunach, ale odzyskał miejsce w pierwszym składzie Sampdorii i włączył się do walki o wyjściową jedenastkę reprezentacji Polski.
- Ciężko się siedziało na trybunach, ale na zgrupowanie przyjechałem jako rezerwowy Sampdorii i na więcej nie mogłem liczyć - powiedział Bereszyński w wywiadzie, którego udzielił Przeglądowi Sportowemu. - Teraz sytuacja się zmieniła, dałem argumenty selekcjonerowi, by poprawić swoją sytuację, ale najważniejsza jest drużyna. Moim celem nie jest tylko przyjazd na zgrupowanie i udział w treningach. Chcę być jak najbliżej murawy.
- Adam Nawałka powiedział, że muszę dać więcej argumentów w Sampdorii. Selekcjoner wymaga od obrońców regularnej gry, każdy musi być w rytmie - wyznał Bereszyński, który ostatnio wskoczył do pierwszej jedenastki Sampdorii i spisuje się w niej bardzo dobrze.
Wobec tego zachodzi możliwość, że Bereszyński wyjdzie w podstawowym składzie reprezentacji przeciwko Armenii i Czarnogórze. Choć przyznaje, że na pozycji lewego obrońcy grał ostatnio w Legii za czasów Henninga Berga, to twierdzi, iż jest na gotowy.
- Selekcjoner od kilku zgrupowań uczulał mnie, bym – w razie czego – był gotowy do gry na tej pozycji - powiedział. - Jestem prawym obrońcą, ale to nie znaczy, że nie mogę grać z drugiej strony boiska.
- Różnice są, ale niewielkie – dałbym radę - zapewnił.