Beniaminek z Brighton powalczy w Premier League?

Beniaminek z Brighton powalczy w Premier League?
james boyes
Przerwa reprezentacyjna to oczywiście okazja do obejrzenia drużyn narodowych, ale także pewien okres zastoju dla spragnionych ligowych wrażeń, zwłaszcza emocji związanych z niezwykle wyrównaną Premier League. Choć minęło dopiero siedem kolejek, kilka czołowych drużyn zdążyło pogubić sporo punktów (Arsenal, Liverpool). Oprócz rywalizacji na szczycie, zawsze ciekawa jest też walka o niższe pozycje, w tym utrzymanie. Jak w tym gronie poradzą sobie zespoły, które awansowały z Championship, i jak na tym tle wygląda Brighton & Hove Albion?
Ekipa z Brighton to z pewnością nie jest pierwsza lepsza drużyna z łapanki. O najwyższą klasę rozgrywkową w Anglii ocierali się już nie raz. Dwa sezony temu byli tego naprawdę blisko. Teraz w końcu udało się awansować z drugiego miejsca. Do EPL powrócił również Newcastle United, a w barażach najlepszy okazał się Huddersfield Town.
Dalsza część tekstu pod wideo
Odkąd trenerem popularnych Mew został Chris Hughton, drużyna prezentuje wyrównany poziom. Od kiedy było wiadomo, że w końcu spełnią się marzenia o Premier League, wszyscy zastanawiali się nad tym w jakim stopniu uda się wzmocnić przed nadchodzącą kampanią. Nadzieje były spore, ponieważ to w znacznej mierze dzięki działaniom bogatego właściciela, Tony’ego Bloom’a, klub znajduje się w tym miejscu co dziś. Przedsiębiorca fortuny dorobił się na dobrych decyzjach biznesowych, a także dzięki swojemu hobby, czyli grze w pokera. Biznesmen brał (i właściwie chyba w dalszym ciągu bierze) udział w wielu prestiżowych turniejach, a jego najwyższa wygrana to prawie milion dolarów. Zwykle największe sukcesy odnosi grając w najbardziej znaną odmianę Texas Hold’em oraz różne wariacje popularnej Omahy. Zatem pieniądze na rozbudowę składu by się znalazły, aczkolwiek Bloom szybko uciął spekulacje na temat szalonych ruchów na rynku transferowym. Być może Brighton, jak na standardy angielskich klubów, gdzie nawet przeciętne drużyny potrafią sporo wydać na graczy, nie rozbił banku, ale i tak dokonał dość poważnych zmian w składzie. Rekordowa liczba 13 nowych zawodników przyłączonych do składu musi wpłynąć na stabilność. Nie ma wśród nich jakiejś spektakularnej gwiazdy, choć nadzieje wiąże się z pewnością z najdroższymi nabytkami, czyli Jose Izquierdo z belgijskiego Club Brugge (15 milionów euro) i Pascalem Gross’em z niemieckiego Ingolstadt (13 milionów). Być może w miarę upływu czasu zespół zgra się ze sobą na tyle, że sprawi małą niespodziankę w lidze, albo chociaż urwie kilka punktów faworytom.
Chociaż to Brighton w tym momencie znajduje się najniżej spośród tej trójki, wcale nie jest powiedziane, że będzie najgorszym z beniaminków, ani też pewnym kandydatem do spadku. Nowe drużyny zresztą radzą sobie całkiem przyzwoicie. Najwięcej argumentów zdaje się mieć doświadczone w grze o najwyższą stawkę Newcastle. Solidny skład i dobry manager w postaci Rafy Beniteza powinny zapewnić bezpieczną przystań w środku tabeli. Na ten moment jest to 9 miejsce i 10 punktów. Świetnie w sezon weszli piłkarze Huddersfield, którzy po 3 kolejkach zainkasowali siedem punktów (dwie wygrane i remis). Od tego czasu jednak nie wygrali i plasują się na 11 pozycji z 9 punktami. Podopieczni Hughton’a natomiast, zanotowali słaby start, rozpoczynając od porażek z Manchesterem City u siebie i Leicesterem na wyjeździe. 7 zdobytych do tej pory punktów udało się nazbierać dzięki remisowi z Watfordem oraz dwóm domowym zwycięstwom z Newcastle i West Bromwich Albion. W ostatniej kolejce ulegli na Emirates Stadium wracającemu powoli do dobrej dyspozycji Arsenalowi.

Przeczytaj również