"To, że on nazywa się Lewandowski, nic nie zmienia. Brzydkie, żenujące zachowanie". Ekspert bez wątpliwości
Były polski sędzia, a dziś ekspert "Canal+" Adam Lyczmański nie pozostawia wątpliwości ws. czerwonej kartki Roberta Lewandowskiego w meczu z Osasuną. - Moim zdaniem tu się należała bezpośrednia czerwona kartka - mówi dla "WP Sportowych Faktów".
To nie był udany, wtorkowy wieczór Roberta Lewandowskiego. Polak nie dokończył spotkania Barcelony z Osasuną, gdyż wyleciał z boiska po drugiej żółtej kartce w 31. minucie meczu. Pierwszą otrzymał za faul taktyczny, drugą - za ostry atak łokciem w przeciwnika.
Po otrzymaniu czerwonej kartki "Lewy" był wyraźnie niezadowolony i mocno gestykulował w kierunku sędziów, za co prawdopodobnie zostanie zawieszony na kilka spotkań (szczegóły TUTAJ). Wydaje się jednak, że nerwy Lewandowskiego nie miały uzasadnienia.
Według Adama Lyczmańskiego, byłego sędziego międzynarodowego, a dziś eksperta "Canal+", napastnik Barcelony słusznie bowiem został usunięty z murawy. Co więcej, miał szczęście, że arbiter nie pokazał mu bezpośredniej czerwonej kartki.
- Zdziwienie Lewandowskiego było tu dla mnie zaskakujące. To jest ewidentna żółta, mocna żółta kartka, choć tak jak powiedziałem, mi osobiście bliżej tutaj do bezpośredniej czerwonej. Celem ataku Roberta był tu przeciwnik,nie piłka. Poszedł z premedytacją z łokciem w rywala - powiedział Lyczmański w rozmowie z serwisem "WP Sportowe Fakty".
Arbiter użył też mocnego porównania, twierdząc, że status wielkiej gwiazdy nie upoważnia "Lewego", by łamać przepisy.
- To, że on nazywa się Robert Lewandowski, to nic nie zmienia. Ja się nazywam Adam Lyczmański, a jak jadę samochodem, to muszę jechać 50 km/h w terenie zabudowanym. Nazwisko nie zwalnia z respektowania przepisów. Nawet, gdy zdarza się jakieś, że tak powiem faux pas, to i tak trzeba respektować przepisy. Wielkie nazwisko z niczego tutaj nie zwalnia. Oczywiście, to nasza polska gwiazda, ale podkreślę raz jeszcze: moim zdaniem tu się należała bezpośrednia czerwona kartka - podkreślił.
I dodał:
- Bezpośrednia czerwona kartka miałaby zapewne też inne konsekwencje w postaci pauzy w kolejnych meczach, aczkolwiek nie wiem, czy nie będzie sytuacji jak w naszej ekstraklasie, że tamtejsza komisja ligi czegoś się dopatrzy i zmieni decyzję. Ja bym był za tym, bo takich sytuacji na boisku jednak nie chcemy. Piłkarze mają grać w piłkę, a nie uderzać się łokciami po twarzy. Brzydkie zachowanie. Osobiście jestem tym zaskoczony - stwierdził.
Lyczmański nie przebierał w słowach, komentując postawę Lewandowskiego. Nazwał ją "żenującą i słabą".
- Pamiętam czasy, jak jeszcze ja mu sędziowałem, oczywiście wówczas nie był jeszcze taką gwiazdą, ale nigdy nie słynął w polskiej lidze z tego typu zachowań, a tutaj było to zachowanie, powiem wprost, żenujące i słabe - podsumował były sędzia.