"Bałagan, żart, żenada". Carragher zagotował się, gdy mówił o Liverpoolu. Wskazał problem swojego byłego klubu

Od dłuższego czasu zapowiadano, że Liverpool latem przejdzie rewolucję kadrową. Co prawda z klubu odeszło kilku zasłużonych zawodników, ale jeszcze nie wypełniono wszystkich luk w składzie.

Wszystko wskazuje na to, że Liverpool poniósł porażkę w staraniach o Romeo Lavię z Southampton. Zabiegał o niego od wielu tygodni, ale piłkarz ma przejść do Chelsea.

W sposób działania swojego byłego klubu nie może uwierzyć Jamie Carragher. Fiasko starań o Lavię podsumował bardzo dosadnie.

- To bałagan, żart, żenada - grzmiał Carragher.

Były reprezentant Anglii przyznał, że nie zamierza bezpośrednio atakować właścicieli Liverpoolu. Skupił się na innych aspektach funkcjonowania klubu.

- To kwestia struktury. Dwa lata temu Liverpool był wzorem do naśladowania dla każdego zespołu w Europie. Nie wydawał wtedy tyle, co inne kluby, ale produkował piłkarzy - podkreśla Carragher.

- Liverpool miał Michaela Edwardsa w roli dyrektora sportowego czy szefa komitetu transferowego. Wszystko działało dobrze, ale odszedł z klubu. Jego następcą został Julian Ward, który pracował tylko przez sześć miesięcy i poszedł dalej. Teraz przyjechał Jorg Schadtke, który zna się z Juergenem Kloppem. Przyszedł tylko na lato, a później Liverpool weźmie kolejnego dyrektora sportowego. W ciagu półtora roku będzie miał na tym stanowisku czterech ludzi! - zauważył były piłkarz.

Do tej pory do Liverpoolu dołączyli tylko Alexis Mac Allister i Dominik Szoboszlai. Carragher podkreśla, że "The Reds" nie musieli wykazywać się podczas rozmów z ich dotychczasowymi klubami.

- Nawet nie trzeba było negocjować ich transferów. Wystarczyło zapłacić klauzulę odejścia - podsumował Carragher.