Aż zawrzało we Francji. Polska już raz sprawiła gigantyczną sensację

Reprezentacja Polski w swoim ostatnim meczu na EURO 2024 zmierzy się dziś z Francją. Biało-czerwoni będą musieli powstrzymać giganta, któremu w przeszłości potrafili napsuć już sporo krwi. Wie o tym doskonale Andrzej Woźniak, czyli "Książe Paryża".
Dziś między słupkami polskiej bramki na pewno nie zobaczymy Wojciecha Szczęsnego. Szansę występu otrzyma ktoś z dwójki Łukasz Skorupski - Marcin Bułka, i kto wie, być może to właśnie golkiper wybrany przez selekcjonera da się we znaki potężnej Francji. Naśladować warto tego, który kiedyś w kapitalny sposób zatrzymał rywala znad Sekwany.
Mowa o Andrzeju Woźniaku i pamiętnym meczu na Parc de Princes. Biało-czerwoni zmierzyli się z "Trójkolorowymi" w eliminacjach do EURO 1996. Pierwsze spotkanie w Zabrzu zakończyło się bezbramkowym remisem, ale na terenie rywala Polacy stanęli przed jeszcze trudniejszym zadaniem.
Francuska kadra była wypchana gwiazdami. W składzie znaleźli się m.in. Zinedine Zidane, Didier Deschamps, Marcel Desailly czy Lilian Thuram. Ofensywne zapędy mocnych "Trójkolorowych" miał natomiast powstrzymać wspomniany Woźniak.
Biało-czerwoni niespodziewanie wyszli na prowadzenie w 35. minucie po trafieniu Andrzeja Juskowiaka. Korzystny rezultat dla Polski utrzymywał się niemal do końca spotkania. Wszystko za sprawą fenomenalnych interwencji golkipera reprezentacji Polski.
Wychowanek Górnika Konin wyczyniał cuda między słupkami. Przełomowy moment miał miejsce, gdy arbiter podyktował rzut karny dla "Trójkolorowych". Woźniak zdołał obronić strzał Bixente Lizarazu, a chwilę później zatrzymał dobijającego Vincenta Guerina.
Ostatecznie golkiperowi nie udało się niestety zachować czystego konta. W 87. minucie Youri Djorkaeff podszedł do wykonania rzutu wolnego. Posłał precyzyjne uderzenie, po którym polski bramkarz musiał skapitulować.

Mimo straconej bramki, Woźniak został okrzyknięty "Księciem Paryża". W 2016 roku udzielił wywiadu portalowi weszlo.com, w którym został zapytany o historyczne spotkanie z "Trójkolorowymi".
- Tego meczu, proszę mi wierzyć, do dzisiaj nie widziałem. Jak syn chce puścić skrót, to spoglądam jednym okiem i odchodzę. (...) Nie żyję przeszłością. Nigdy nie kolekcjonowałem pamiątek, nie zbierałem pucharów, ani koszulek - mówił Woźniak.
W odpowiedzi na słowa emerytowanego bramkarza dziennikarz stwierdził, że to był jego najlepszy mecz w karierze. Woźniak zgodził się ze słowami rozmówcy i nawiązał do swojego słynnego pseudonimu.
- Tu się zgadzam. I to nie tylko dlatego, że był to mecz reprezentacji Polski w eliminacjach mistrzostw Europy albo odbił się największym echem. Ja rzeczywiście nigdy lepszego meczu nie zagrałem. Kiedyś tylko powiedziałem, że gdyby nie puszczona bramka - nie zostałbym "Księciem Paryża", a "Cesarzem Francji" - odpowiedział bramkarz.
Woźniak przeszedł na sportową emeryturę w styczniu 2001 roku. W trakcie kariery reprezentował barwy m.in. Widzewa Łódź, Lecha Poznań czy FC Porto. W reprezentacji Polski rozegrał 20 spotkań.