Atmosfera w Lechu? Katastrofa. Jak dzieci w piaskownicy [WIDEO]
Lech Poznań przegrał z Widzewem Łódź (1:2) w ramach drugiej kolejki Ekstraklasy. Nie najlepsze wyniki osiągane przez byłego mistrza Polski przekładają się na rozczarowującą atmosferę w zespole.
Od zwycięstwa nad Górnikiem Zabrze (2:0) nowy sezon Ekstraklasy rozpoczął Lech Poznań. Drużyna prowadzona przez Nielsa Frederiksena triumfowała po golach Mikaela Ishaka oraz Dino Hoticia.
Były mistrz Polski chciał pójść za ciosem w sobotę, kiedy to mierzył się z Widzewem Łódź. Początek tego spotkania należał do gospodarzy. Zaraz po rozpoczęciu gry wynik otworzył Jakub Sypek. Kilka chwil później na 2:0 podwyższył Fran Alvarez. "Kolejorz" nie zamierzał składać broni.
Jeszcze przed przerwą bramkę kontaktową zdobył Mikael Ishak. Finalnie było to za mało, by zdobyć jakikolwiek punkt w starciu z Widzewem. W końcówce bohaterem Lecha mógł zostać Dino Hotić. Trafienie Bośniaka nie zostało uznane z powodu minimalnej pozycji spalonej.
Trzy minuty później drużyna trenera Frederiksena miała kolejną dogodną sytuację. Po faulu gracza gospodarzy Lech otrzymał rzut wolny przed polem karnym Widzewa. Wówczas doszło do kłótni.
Chęć uderzenia ze stojącej piłki miał Dino Hotić. Taki rozwój zdarzeń wykluczył jednak Jesper Karlstroem. Piłkarz "Kolejorza" pobiegł do kolegi z zespołu i wyrwał mu piłkę z rąk. 29-latek odpuścił, lecz najpierw rzucił w kierunku swojego partnera krótką wiązankę.
Finalnie do piłki ustawionej przed polem karnym Widzewa podszedł rodak Karlstroema, czyli Elias Andersson. Jego strzał był jednak daleki od ideału i poszybował nad bramką Rafała Gikiewicza.