Atak pozycyjny odszedł do lamusa. Na mundialu wygrywa się stałymi fragmentami gry

Atak pozycyjny odszedł do lamusa. Na mundialu wygrywa się stałymi fragmentami gry
Marco Iacobucci EPP / shutterstock.com
Trwające obecnie mistrzostwa świata charakteryzują się jedną bardzo ważną cechą, która na poprzednich mundialach nie odgrywała aż tak istotnej roli. Ta cecha to właściwie wytrenowane stałe fragmenty gry, które mogą pomóc w zwycięstwie nie tylko pojedynczego meczu, ale i całego turnieju. W ten sposób bramki w Rosji padają jak na zawołanie i najczęściej decydują o losach mierzących się ze sobą drużyn.
Historia pokazuje, że w finałach mistrzostw świata bardzo często decydowały bramki strzelane właśnie po stałych fragmentach gry. I tak w finale turnieju w 2006 roku, kiedy to Francja mierzyła się z Włochami, zanim doszło do serii „jedenastek”, najpierw z rzutu karnego trafił Zidane, a później po rzucie rożnym wyrównał Materazzi.
Dalsza część tekstu pod wideo
Ten sam Zidane zdobył 2 gole w podobny sposób w roku 1998, kiedy to w pamiętnym meczu finałowym Francja ograła Brazylię. W obu przypadkach na gola zamienił dośrodkowania posłane z narożnika boiska. 8 lat wcześniej natomiast, Puchar Świata zapewnił Niemcom Andreas Brehme, który wykorzystał rzut karny w pojedynku z Argentyną.
Wiadomo nie od dziś, że stałe fragmenty zawsze odgrywały kluczową rolę w piłce nożnej, jednak to co się dzieje podczas turnieju w Rosji i jak istotną rolę odgrywa ten element gry w najważniejszych spotkaniach, przechodzi ludzkie pojęcie. Ktoś, kto będzie w tym aspekcie najmocniejszy, zostanie prawdopodobnie mistrzem świata.

Ręka, karny!

Przejrzyjmy statystyki: w pierwszych 32 strzelonych bramkach na turnieju, aż połowa padła po stałych fragmentach gry. W tym czasie 3 bramki padły po rzutach wolnych, czyli tyle co w całym poprzednim mundialu. Ogólnie ze 158 goli strzelonych do tej pory aż 68 padło po stałych fragmentach gry!
Aż 20 bramek strzelono dzięki rzutom karnym. Rekord w liczbie podyktowanych „jedenastek” ustanowili sędziowie już w fazie grupowej, było ich bowiem 24, o sześć więcej niż dotychczas w jakimkolwiek innym turnieju.
W fazie grupowej dzięki rzutom karnym, wolnym, rożnym i wrzutkom z autu padło horrendalne 43% goli, przy wskaźniku z poprzednich MŚ sięgającym ledwie 28%. Połowa zespołów zdobyła w ten sposób co najmniej połowę bramek.
Dla porównania, do tej pory stałe fragmenty stanowiły średnio 25-32% goli na innych turniejach - czytamy w proroczym raporcie FIFA sprzed kilku lat. Skąd zatem taka zmiana?
FIFA twierdzi także, że jednym z powodów jest zastosowanie sprayu, którego od czterech lat używają sędziowie do zaznaczenia miejsca ustawienia piłki oraz muru. Dzięki niemu odległość muru zwykle jest zgodna z przepisami, co nieco ułatwia zdobywanie bramek.
Teraz dochodzi do tego system VAR, który często pozwala wychwycić nieprzepisowe zagrania w polu karnym, przez co sędziom łatwiej jest podyktować „jedenastkę”. A te na mistrzostwach świata sypią się przecież jak z kapelusza.

Proszę, sfauluj mnie

Harry Kane 3 z 6 swoich goli zdobył z jedenastek, a u Cristiano Ronaldo 3/4 jego snajperskiego dorobku składają się: karny, wolny, rożny. W czołówce tylko Romelu Lukaku strzela i asystuje w sposób urozmaicony.
Kolumbijczyk Yerry Mina wszystkie 3 gole zdobył głową po dośrodkowaniach z rzutów rożnych, z kolei Antoine Griezmann, gwiazdor Francji, 2 ze swoich 3 trafień zdobył po kopnięciu z jedenastu metrów.
Takich przykładów jest więcej, które jedynie pokazują jak ciężko jest obecnie strzelić gola z akcji. Drużyny są coraz lepiej przygotowane taktycznie przez co nawet najlepsze linie ofensywne mają później kłopoty ze „średniakami”.
Dlatego taki nacisk kładzie się na kopnięcia piłki stojącej, a opanowanie tego elementu do perfekcji może być fundamentalnym kluczem do sukcesu. Nie mówimy tylko o strzelaniu bramek, ale również o obronie. Umiejętne krycie przeciwników i odpowiednie zachowanie w polu karnym wymaga bowiem równie intensywnego treningu, co w przypadku ćwiczeń ofensywnych.

Anglia i Urugwaj – przykłady idealne

Reprezentacja Anglii jest doskonałym wzorem jak bardzo wysokie umiejętności przy stałych fragmentach gry potrafią wynieść drużynę na sam szczyt. Warto odnotować, że aż 8 z 10 goli strzelonych przez „Synów Albionu” na tym mundialu padło właśnie z po karnych, rożnych czy wolnych!
Podopieczni Garetha Southgate’a jakoś do tej pory nie zachwycają porywającą grą, a wygrywają głównie doświadczeniem, konsekwencją taktyczną oraz zagraniami ze stojącej piłki, które ćwiczyli do upadłego. Na efekty nie trzeba było długo czekać.
Najpierw w meczu grupowym Harry Kane zapewnił swojemu zespołowi zwycięstwo z Tunezją, kiedy to w doliczonym czasie gry przyłożył głowę po dograniu z rzutu rożnego. Z kolei już w 1/8 finału na bramkę zamienił „jedenastkę”, która dała Anglii prowadzenie w meczu z Kolumbią.
Podobnie było w ćwierćfinale, gdy do bramki Szwecji trafił Maguire (oczywiście po rzucie rożnym) i wyprowadził drużynę na jakże cenne prowadzenie. W półfinale Anglicy zmierzą się z Chorwacją, która przecież gola na 2:2 z Rosją straciła po... rzucie wolnym wykonywanym przez Dżagojewa.
Z kolei Urugwaj wszystkie swoje bramki strzelone w grupie zdobył również po stałych fragmentach gry. Najpierw cenne zwycięstwo na inaugurację dał zespołowi Gimenez, który trafił głową z rzutu rożnego w starciu z Egiptem, a potem 3 punkty w podobny sposób zapewnił Suarez, który wykorzystał dośrodkowanie w meczu z Arabią Saudyjską.
Urusi swój pokaz umiejętności przy stałych fragmentach pokazali ostatecznie w potyczce z Rosją, kiedy najpierw strzelał ponownie Suarez, a potem swojego pierwszego gola na turnieju dołożył Cavani. Gdyby nie samobójcza bramka Czeryszewa, podopieczni Oscara Tabareza na pewno trafiliby po raz trzeci i z całą pewnością ze stojącej futbolówki.
Gdyby nie tak dobra dyspozycja zarówno Urugwaju, jak i Anglii właśnie w tym elemencie gry, to oba zespoły mogłyby nawet nie wyjść z grupy. Podobna sytuacja dotyczy Szwedów czy Portugalczyków, którzy tylko dzięki dobrym wykonaniom rzutów rożnych i karnych weszli do strefy pucharowej.

Nurkowanie na ekranie

Wczoraj, w pierwszym starciu półfinałowym między Belgią a Francją mieliśmy oczywiście powtórkę z rozrywki, bo decydująca bramka dająca „Trójkolorowym” awans do półfinału padła po rzucie rożnym. Najwyżej wyskoczył Samuel Umtiti i dał prowadzenie swojej drużynie. O bramkę „z akcji” było bardzo trudno oby zespołom.
Mało który zespół podczas czempionatu w Rosji dobrze czuł się w ataku pozycyjnym. Zdecydowana większość nastawiała się na kontrataki oraz miała nadzieję na zmianę oblicza spotkania poprzez skuteczne wybicie rzutu rożnego lub wolnego.
Może to też odpowiedź na pytanie dlaczego piłkarze podczas turnieju tak często „kładą” się na murawie, po najlżejszym nawet dotknięciu przez rywala? Może właśnie nadzieja na gola po stałym fragmencie gry przy marnych szansach na trafienie po wymianie kilku podań, każe piłkarzom zapominać o zasadzie fair-play?
Jedno jest pewne, kibice chcieliby oglądać mniej chłodnej kalkulacji, mniej taktycznych obostrzeń, a więcej piłkarskiej magii, która na mistrzostwach świata w Rosji wyglądała zza horyzontu jedynie momentami. Magii, w której widać piłkarską improwizację, a nie próby nabierania sędziego na rzut karny.
Paweł Chudy
Redakcja meczyki.pl
Paweł Chudy11 Jul 2018 · 11:28
Źródło: własne

Przeczytaj również