Asystent trenera Śląska Wrocław: Cierpieliśmy pod koniec meczu, ale czasem na tym polega piłka
Śląsk Wrocław w czwartkowy wieczór pokonał 2:1 Wartę Poznań w pierwszym meczu 14. kolejki PKO Ekstraklasy. Zadowolony z takiego wyniku był Paweł Barylski, który na ławce wrocławian zastępował Vitezslava Lavickę.
Śląsk Wrocław na własnym boisku prowadził dwiema bramkami, ale Warta w końcówce była bardzo bliska wyrównania. Dla Pawła Barylskiego mniej liczy się styl wygranej, a bardziej to, że drużynie udało się sięgnąć po trzy punkty.
- Początek meczu był bardzo aktywny w naszym wykonaniu, a pierwsza połowa toczyła się pod naszą kontrolą. W drugiej straciliśmy tę kontrolę, oddaliśmy piłkę przeciwnikowi, przez co stwarzali sobie sytuacje. Szacunek dla drużyny za dwa gole po stałych fragmentach, nad którymi pracowaliśmy - ocenił Barylski.
- Cierpieliśmy dziś pod koniec meczu, ale piłka czasem na tym polega - są różne fazy w życiu zespołu. W ostatnich minutach byliśmy za bardzo cofnięci i linia obrony razem z Michałem Szromnikiem musiała chronić nas przed stratą gola. Były dziś fragmenty dobrej gry, były też fragmenty słabszej, nad którymi musimy pracować, by dłużej mieć większą kontrolę. Najważniejsze, że przecierpieliśmy te chwile i mamy trzy punkty - zaznaczył.
- Pomysł na mecz zakładał większe utrzymywanie się przy piłce w porównaniu do poprzednich spotkań. Już przed meczem mówiłem, że Warta - mimo ostatnich porażek - potrafiła stworzyć sobie sporo sytuacji, ale ich nie wykorzystywała. To beniaminek, który ma dobry duch w zespole, walczą od pierwszej do ostatniej minuty. Naszą strategią było posiadanie piłki i budowanie akcji z wykorzystaniem bocznych sektorów. Kilka razy to się udało, po takich akcjach zyskaliśmy stałe fragmenty zamienione potem na bramki. To zawsze była mocna strona Śląska i one dziś zdecydowały o wyniku - dodał.
- Byliśmy w stałym kontakcie z trenerem. Pierwszy trener kontaktował się z drugim, a drugi bezpośrednio z ławką. Działania musiały być szybkie, mieliśmy kontuzje, odpowiedzialność była duża. Nawet większa, ponieważ nie odpowiadasz indywidualnie za decyzje, ale odpowiada za nie również ktoś inny. Każdy błąd to nie tylko twój błąd, ale i czyjś błąd - przyznał.
- Byliśmy w stałym kontakcie z trenerem. Pierwszy trener kontaktował się z drugim, a drugi bezpośrednio z ławką. Działania musiały być szybkie, mieliśmy kontuzje, odpowiedzialność była duża. Nawet większa, ponieważ nie odpowiadasz indywidualnie za decyzje, ale odpowiada za nie również ktoś inny. Każdy błąd to nie tylko twój błąd, ale i czyjś błąd - przyznał.
- W Śląsku pracujemy zespołowo, trener Lavicka często podkreśla, że jest to dla nas wszystkich naprawdę ważne. Byłem z nim w kontakcie również w tygodniu, raportowałem przed i po treningach. Pełna współpraca. Bardzo się cieszymy, że mogliśmy zdobyć trzy punkty dla trenerów Lavicki i Svobody - zakończył.