"Anglia mogła być mistrzem świata w 2002 roku". Michael Owen wskazał, czego zabrakło
Michael Owen porównał obecną reprezentację Anglii do tej, w której grał w przeszłości. Jego zdaniem tamten zespół był silniejszy.
Reprezentacja Anglii na przełomie XX i XXI wieku dysponowała wieloma świetnymi piłkarzami, ale nie potrafiła przebić się do strefy medalowej wielkiej turnieju. Impas przełamała dopiero drużyna prowadzona przez Garetha Southgate'a. Najpierw dostała się do półfinału mistrzostw świata, a w minionym roku - do finału mistrzostw Europy.
- Jestem kibicem reprezentacji Anglii. Chciałem, żeby wygrała Euro. Ale jednocześnie wiem, że żaden z tych graczy nie dostałby się do naszej drużyny - ocenił Owen.
- Czy Kane jest lepszy od Rooneya? Powiedziałbym, że nie. Ashley Cole był najlepszym lewym obrońcą na świecie. Nasi środkowi obrońcy byli niesamowici. Obecni pomocnicy nie zbliżają się do Stevena Gerrarda, Franka Lamparda i Paula Scholesa. Przygnębia mnie samo myślenie jak to się stało, że nic nie wygraliśmy - dodał były reprezentant Anglii.
Owen uważa, że kadra była w stanie osiągnąć wielki sukces już w 2002 roku. Dlaczego tak się nie stało? Emerytowany piłkarz wskazał dwa powody.
- Po pierwsze, nie było takiej atmosfery jak obecnie. Lubiliśmy się, a zarazem co drugi dzień się nienawidziliśmy. Nie mogliśmy wznieść się ponad tę rywalizację - powiedział Owen.
- Po drugie, selekcjoner. Gdyby Glenn Hoddle prowadził drużynę w 2002 roku, to wygralibyśmy mistrzostwo świata. Zachowałby ustawienie 3-5-2. Mieliśmy wielu świetnych stoperów, więc wystawianie trzech byłoby idealne. Nigdy nie mieliśmy lewoskrzydłowego. Po co tam ustawiać Scholesa? Powinien grać Ashley Cole. Glenn był najlepszym trenerem, jakiego mieliśmy - podsumował Anglik.