Andre Schuerrle opowiedział o trudnej współpracy z Jose Mourinho: To brutalny gość. Budował ekstremalną presję

Gdy Andre Schuerrle w 2014 roku sięgał z reprezentacją Niemiec po mistrzostwo świata, chyba nikt nie spodziewał się, że piłkarz tak obniży loty. Jeszcze w 2016 roku Borussia Dortmund zapłaciła za niego Wolfsburgowi 30 milionów euro.

Później skrzydłowy był wypożyczany do Fulham oraz Spartaka Moskwa, aż w końcu minionego lata zdecydował się na rozwiązanie umowy i ogłosił zakończenie kariery. Jak sam przyznał w rozmowie z Joko Winterscheidtem, wszystko zaczęło się od 2013 roku i współpracy z Jose Mourinho. Schuerrle wspomina ją fatalnie.

- To brutalny facet. Zawsze myślałem: "Po co on to w ogóle robi? Dlaczego tak mnie traktuje? Po co robi to ludziom?". Z perspektywy czasu zdaję sobie sprawę, czego chciał i w jaki sposób pracował - opowiada były reprezentant Niemiec.

- W tamtym czasie nie mogłem sobie z tym poradzić. Był bardzo surowy. Budował ekstremalną presję. To było niezwykle trudne. Jeździłem do domu po rozmowach z nim i myślałem, że już nie mogę dłużej tego robić - dodał.

- W czerwcu 2013 roku prowadziłem negocjacje z Chelsea, a Mourinho był moim trenerem w pożegnalnym meczu Michaela Ballacka. Powiedział mi wtedy: "Jeżeli nie strzelisz dzisiaj dwóch goli, wypożyczę cię do Southampton". Nie wiedziałem, czy żartuje, czy nie - przyznał Schuerrle.

- Często zdarzało się, że grałem od początku, a on zmieniał mnie w przerwie. W następnym meczu lądowałem natomiast na trybunach. Nie mogłem tego zrozumieć, straciłem poczucie własnej wartości. Moje ego zostało zranione. Wtedy zacząłem się zastanawiać, co o mnie myśli. Czasami podczas treningu miałem wrażenie, że patrzy tylko na mnie, choć prawdopodobnie tak nie było - zakończył.