Ancelotti nie dał rady. Wściekł się i poszedł do szatni. A potem zaskoczył wszystkich

Ancelotti nie dał rady. Wściekł się i poszedł do szatni. A potem zaskoczył wszystkich
Screen Twitter
Carlo Ancelotti błyskawicznie zniknął z murawy Santiago Bernabeu. Po zakończeniu rywalizacji Włoch udzielił zaskakującego wywiadu, w którym opowiedział między innymi o postawie sztabu szkoleniowego Barcelony.
Sobotni wieczór okazał się trudnym doświadczeniem dla kibiców Realu Madryt. "Królewscy" zostali rozbici przez Barcelonę na własnym stadionie aż 0:4 (0:0). O szczegółach meczu pisaliśmy TUTAJ.
Dalsza część tekstu pod wideo
Emocje towarzyszące El Clasico poniosły nawet Carlo Ancelottiego. W pewnym momencie doszło bowiem do scysji między sztabami szkoleniowymi obu zespołów. Włoch nie krył złości.
- O co poszło? Jeden z asystentów Flicka zachował się w nieelegancki sposób podczas celebrowania gola. Flick się ze mną zgodził - stwierdził trener Realu.
Niemniej negatywne emocje towarzyszyły Ancelottiemu jeszcze po ostatnim gwizdku sędziego. Mundo Deportivo ujawniło, że po zakończeniu meczu Włoch był wściekły i w takim stanie udał się do szatni swojego zespołu. Spóźnił się też na konferencję prasową.
Gdy już doszło do spotkania z dziennikarzami, to 65-latek swoją postawą zaskoczył wiele osób. Stwierdził między innymi, że jego zespół zaprezentował się z dobrej strony, a do zwycięstwa zabrakło niewiele.
- Jestem w piłce od 48 lat. Dlatego nie powiem wam, że pierwsza połowa była słaba. Walczyliśmy. Źle zagraliśmy, ale nie dzisiaj, lecz z Lille. Końcowy wynik nie oddaje przebiegu spotkania - ocenił.
- Ostatni raz, gdy przegraliśmy z Barceloną 0:4, to wygraliśmy La Liga i Ligę Mistrzów. Dzisiaj zmarnowaliśmy mnóstwo okazji, straciliśmy energię, gdy Barcelona strzeliła. Owszem, wiele razy łamaliśmy linię spalonego, ale mieliśmy też kilka innych sytuacji - dodał Ancelotti.
Szansą na rehabilitację dla "Królewskich" będzie potyczka z Valencią. Starcie zaplanowano na 2 listopada.
Redakcja meczyki.pl
Hubert Kowalczyk27 Oct 2024 · 07:45
Źródło: Fabrizio Romano

Przeczytaj również