Ancelotti miał przeciwko sobie kilku piłkarzy. "Swoim zachowaniem sam prosił się o zwolnienie"

W mediach sportowych szeroko komentowane jest zwolnienie Carlo Ancelottiego przez władze Bayernu. Do sprawy odniósł się prezes monachijskiego klubu, Uli Hoeness.
- W życiu nauczyłem się bardzo ważnej zasady: wróg we własnym łóżku jest najbardziej niebezpieczny - powiedział Niemiec, który wyjaśnił, że pojawił się konflikt w szatni ekipy z Bawarii.
- Trener nie może dopuścić, żeby najważniejsi piłkarze drużyny odwrócili się od niego - dodał.
Choć Hoeness nie podał nazwisk, niemieckie media zwracają uwagę na mecz z PSG. W wyjściowej jedenastce Bayernu zabrakło miejsca dla Robbena, Ribery'ego, Hummelsa, Comana czy Boatenga, który mecz obejrzał z trybun. Spośród tych zawodników tylko Robben i Coman pojawili się na murawie w drugiej połowie. Po spotkaniu Robben, zapytany o poparcie dla trenera, wykręcił się od odpowiedzi. Warto też przypomnieć, że tuż po meczu swoje uwagi co do składu Bayernu wygłosił Robert Lewandowski, który stwierdził, że ustawienie formacji defensywnej było nieprawidłowe.
- Trudno grało się w nowym ustawieniu. Linia obrony nie grała ze sobą zbyt często i było to widać zwłaszcza przy pierwszej bramce. Zbyt łatwo straciliśmy gole i nie mogliśmy nawiązać walki o punkt - stwierdził Polak.
Ponadto zachowanie włoskiego szkoleniowca w szatni mogło budzić pewne zastrzeżenia. Jak informuje osoba związana z Bayernem, Ancelotti przed meczem miał tylko wywiesić kartkę ze składem i wyjść z szatni bez słowa.
- To wyglądało jakby chciał sprowokować swoje zwolnienie - powiedział informator.