"Ale może wejdę i jeszcze się położę i c**j". Żenujące zachowanie Jakuba Rzeźniczaka w meczu Ekstraklasy

Serial "Piłkarze na podsłuchu", emitowany przez "CANAL+ Sport", rzuca nowe światło na zachowanie niektórych zawodników. Wcześniej głośno było między innymi o słowach Lukasa Podolskiego, w najnowszym odcinku widać natomiast żenujące zachowanie Jakuba Rzeźniczaka.
Telewizyjne mikrofony towarzyszyły wybranym piłkarzom podczas meczów rundy jesiennej PKO Ekstraklasy. Dwa tygodnie temu wyemitowano między innymi urywki meczu między Górnikiem Zabrze i Śląskiem Wrocław, w którym nerwy kompletnie puściły Lukasowi Podolskiemu (więcej TUTAJ).
W najnowszym odcinku widać między innymi spotkanie Wisły Płock z Legią Warszawa. Październikowe starcie dość niespodziewanie padło łupem "Nafciarzy", którzy wygrali 2:1. W końcówce robili wszystko, aby ukraść jak najwięcej czasu.
Przodował w tym zwłaszcza Jakub Rzeźniczak. Doświadczony obrońca nie był w pełni zdrowy i miał opuścić boisko. Chciał jednak wrócić na murawę tylko po to, aby minęło jeszcze kilka minut.
- Ale może wejdę i jeszcze się położę i c**j - rzucił w kierunku klubowych lekarzy. Po chwili wściekał się na arbitra za to, że ten nie pozwala mu wejść na murawę. W końcu Rzeźniczak się na niej pojawił.
Wszystko po to, aby po kilkunastu sekund paść na boisko. Prowadzący to spotkanie Krzysztof Jakubik doskonale wiedział, co się dzieje. - Ale on sobie sam tę nogę wykręcił... - mówił do Dominika Furmana. Ten ostatni wdał się natomiast w rozmowę z Josue.
- Ten gość gra jak w filmie, wiesz. Nie jesteś głupi, jesteś bystrym gościem. Popatrz na niego! Wygląda, jakby był z kreskówki - stwierdził zawodnik Legii.
- Tak, ale gdybyś to ty prowadził 2:1, robiłbyś to samo - odparł Furman.
- To mów od razu, że tak jest - odpowiedział piłkarz ze stolicy. Ostatecznie Rzeźniczaka zniesiono na noszach, po czym... wsadzono go do karetki. Ostatecznie obrońca Wisły osiągnął swój cel - ukradł sporo czasu, a jego drużyna wygrała 2:1.