Adam Buksa wspomina fatalną kontuzję. "Żaden z lekarzy nie dawał mi szans, aby wrócić do piłki"

Adam Buksa od dziecka uważany był za spory talent. W dzieciństwie zdobywał mnóstwo bramek, ale mimo tego przez długi czas nie był wystawiany jako klasyczny środkowy napastnik. Plany Buksy pokrzyżowała bowiem poważna kontuzja. O ulubionej pozycji opowiedział w rozmowie z Jakubem Polkowskim oraz Łukaszem Wiśniowskim z "Foot Trucka".

- Jestem klasyczną dziewiątką i kilerem. Patrząc na przebieg mojej dotychczasowej przygody z piłką, układało się to bardzo różnie. Często było tak, że nie byłem wystawiany na dziewiątce, tylko na skrzydłach albo jako cofnięty napastnik. Ja pamiętam siebie jako młodego chłopaka, który grał w trampkarzach Wisły, praktycznie co turniej zdobywałem koronę króla strzelców. To jest to, co mnie najbardziej wyróżniało i kręciło – zdobywanie goli - mówi Buksa.

Niewiele brakowało, aby napastnik zakończył przygodę z piłką już w wieku kilkunastu lat. Właśnie to przewidywali zresztą lekarze. Żaden ze specjalistów nie dawał Buksie szans na powrót do piłki, on jednak nie zamierzał się poddawać.

- To się nie zmieniło, natomiast przy wejściu do piłki seniorskiej miałem długą przerwę spowodowaną kontuzjami. Miałem 14, 15 lat i poważne problemy z kolanami. Żaden z lekarzy nie dawał mi szans na to, aby wrócić do piłki. Nawet nie liczyłem na to, że kiedykolwiek będę jeszcze grał. Byłem wątłym chłopakiem i nie byłem w stanie rywalizować ze starszymi o pozycję numer dziewięć. Trenerzy szukali mi innej roli, żeby wykorzystać moje możliwości piłkarskie - zakończył.