Absurdalna sytuacja w Lidze Narodów piłkarek. Reprezentacji opłaca się wysoko przegrać
Końca dobiega powoli faza grupowa piłkarskiej Ligi Narodów kobiet. Przed ostatnią kolejką głośno mówi się o tym, że jednej z reprezentacji może być na rękę… wysoka porażka.
W grupie A rozgrywek Ligi Narodów rywalizują ze sobą Holandia, Anglia, Belgia oraz Szkocja. Szansę na zajęcie pierwszej lokaty, dającej przepustkę do turnieju finałowego, mają jeszcze trzy pierwsze drużyny.
Holenderki i Angielki w pięciu meczach zgromadziły po dziewięć punktów, a jedno oczko mniej mają Belgijki. W teorii o nic nie grają już reprezentantki Szkocji.
No właśnie. W teorii. W rzeczywistości bowiem Szkotkom może być na rękę awans angielskiego zespołu, z którym to zagrają w ostatniej kolejce.
Dlaczego? Dwie najlepsze drużyny turnieju finałowego Ligi Narodów awansują bowiem na igrzyska olimpijskie. Jeśli cel ten osiągnie Anglia, podczas turnieju wystąpi jako Wielka Brytania. A więc na powołanie będą mogły liczyć także reprezentantki Szkocji.
Jeśli zatem to Anglia wygra grupę Ligi Narodów, awansuje do turnieju finałowego i tam powalczy o przepustkę na przyszłoroczne igrzyska.
Angielki przed ostatnią kolejką mają co prawda tyle samo punktów co Holenderki, ale te mogą pochwalić się lepszym bilansem bramkowym. Jeśli zatem Holandia ogra Belgię, Anglia będzie musiała nadrobić golami i wysoko pokonać Szkocję.
Aktualny bilans bramkowy Holandii to 10:6 (+4), natomiast Anglii 9:8 (+1). W meczach bezpośrednich obie drużyny wychodzą na remis i właśnie dlatego w przypadku takiego samego dorobku punktowego pod uwagę będzie brany bilans goli.