Na Liverpoolu FC liga się nie kończy. Oto najwięksi wygrani sezonu Premier League
Miniony sezon wykreował kilku nowych, zaskakujących bohaterów Premier League. W połączeniu ze sprawdzonymi nazwiskami, które w ostatnim roku zrobiły furorę, otrzymamy listę największych wygranych rozgrywek 2019/20 w Anglii. Oto siedmiu wspaniałych.
Gdybyśmy mieli wskazać wszystkie osoby mogące zaliczyć ten sezon na plus, nie wystarczyłoby nam miejsca. Dlatego - tak jak w przypadku zestawienia największych przegranych - zawęziliśmy nasz wybór do siedmiu bohaterów ostatnich dwunastu miesięcy. Niektórym tu pominiętym wystawiliśmy osobne laurki przy okazji tworzenia najlepszej jedenastki Premier League.
Stąd też nie zobaczycie tu kolejnych zachwytów nad talizmanem mistrzowskiego Liverpoolu, Jordanem Hendersonem, choć Anglik niewątpliwie mógłby się na tej liście znaleźć. Podobnie zresztą jak i większość członków złotej drużyny prowadzonej przez Juergena Kloppa. Liverpool był oczywiście genialny, ale nikt nie naciskał go na tyle mocno, by kibice mogli się ekscytować walką o mistrzostwo. Dlatego bohaterów, nie wliczając tych oczywistych, należało poszukać gdzieś indziej. Ciut niżej. Oddając jednak wszelkie zasługi triumfatorom, zestawienie mogło otwierać tylko jedno nazwisko.
Juergen Klopp
“The Reds” zakończyli sezon z 99 punktami i 32 zwycięstwami na koncie. Koronowali się na siedem kolejek przed zakończeniem rozgrywek, szybciej niż jakakolwiek inna drużyna w 132-letniej historii angielskiej ekstraklasy. Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie osoba charyzmatycznego, brodatego blondyna z Moguncji. Klopp pięć lat temu obiecał dokonać radykalnych zmian w Liverpoolu. Poprosił tylko o czas, aby posprzątać bałagan i wdrożyć nowe pomysły. Do kibiców zaapelował: zmieńcie się z wątpiących w wierzących. Ci zaufali mu, czego dziś nikt nie żałuje. O tym, jaki Niemiec wywarł wpływ na klub, przeczytasz tutaj.
Mimo że Liverpool w pierwszym sezonie pod wodzą Kloppa zajął ósme miejsce w Premier League i przegrał finały Ligi Europy oraz Pucharu Ligi, przebłyski pozwoliły fanom uwierzyć w lepszą przyszłość. Zdolność Kloppa do ulepszania zawodników, w połączeniu z ogromnymi sukcesami na rynku transferowym, stopniowo odwracały losy drużyny czekającej na krajowy prymat 30 lat. “The Reds” coraz częściej wygrywali decydujące spotkania, do gablotki spływały kolejne trofea. Widząc to, szkoleniowiec dokręcił śrubę, efektem czego są dwa największe sukcesy: Liga Mistrzów z zeszłego roku i teraz upragnione mistrzostwo Anglii. W ciągu pięć lat Liverpool ostatecznie przegonił duchy porażki, co nie byłoby możliwe bez tytanicznej pracy niemieckiego trenera. Klopp ma pełne prawo hucznie świętować tytuł.
Jamie Vardy
Kiedy napastnik grał w Fleetwood Town na piątym szczeblu rozgrywkowym, a w jego jadłospisie ważną rolę odgrywały napoje energetyczne i wino, prawdopodobnie nie przypuszczał, że wygra mistrzostwo Anglii w barwach Leicester City kilka lat temu. Zapewne też nie wierzył, że pewnego dnia odbierze angielskiego Złotego Buta, nagrodę dla najlepszego strzelca sezonu.
A jednak, dzięki niebywałej determinacji i naturalnemu instynktowi snajperskiemu, może się dziś uważać za topowego snajpera najsilniejszej ligi na świecie. Jest także częścią ekskluzywnego, 29-osobowego klubu piłkarzy z setką goli w Premier League. Jeśli chodzi o indywidualne wyróżnienia, tylko nieliczni mogą się pochwalić takimi osiągnięciami.
Mimo 33 lat na karku, nie wykazuje oznak spadku formy. Wspiął się na szczyt klasyfikacji przed Bożym Narodzeniem, trafiając w każdym z ośmiu kolejnych meczów oraz strzelając 13 goli w 10 spotkaniach. I chociaż Leicester po słabej drugiej połowie sezonu ostatecznie zajęło dopiero piątą pozycję, Vardy zrobił wystarczająco dużo, aby odebrać zasłużoną statuetkę. Well done!
Chris Wilder
Obecność na tej liście trenera Sheffield United nie powinna być żadnym zaskoczeniem. Ze względu na osiągnięte wyniki, na drużynę, jaką prowadził, styl, jaki wymusił na piłkarzach i serca, jakie oddał, aby beniaminek sensacyjnie znalazł się na dziewiątym miejscu w tabeli. A przecież przed Nowym Rokiem sytuacja wyglądała jeszcze lepiej.
Szkoleniowiec jednak i tak nie ma co narzekać. Wykręcił z podopiecznymi 200% normy. Kiedyś nazywano go zwykłym trenerem ze starej szkoły, który koncentruje się jedynie na podstawach i nie wnosi niczego ożywczego. Dziś taki opis wyrządziłby mu wielką krzywdę. Wilder połączył ze sobą typowy, brytyjski charakter, siłę mentalną i ciężką pracę - kombinację niezwykłych cech, które wchodzą w skład każdego przepisu na sukces. Unikalny styl trzymania w ryzach całej defensywy zyskał sławę u fachowców, a Sheffield, zdolne do sprawiania kłopotów największych, wzbudziło podziw u rzeszy fanów angielskiej piłki. Nawet słabsza dyspozycja pod koniec rozgrywek tego nie zmienia.
Dean Henderson
Kolejny przedstawiciel “Szabli” z Sheffield i jednocześnie ich najsilniejszy punkt. Już teraz bramkarz może się pochwalić faktem, że jest pierwszym Anglikiem w historii klubu, który zachował 34 czyste konta w 80 ligowych meczach. W dodatku zaczął otrzymywać powołania do dorosłej reprezentacji prowadzonej przez Garetha Southgate’a. Cały jego sezon można opisać jednym słowem: rewelacja.
23-latek wybronił 96 strzałów, czyli więcej niż Alisson i Ederson, nie wspominając już o Davidzie de Gei. Z 14 golkiperów Premier League, na których bramkę oddano ponad 100 strzałów, miał drugi najwyższy procent obron (77% przy 78% Bernda Leno). Ostatnia i najsilniejsza instancja całego bloku obronnego ekipy Wildera. To oczywiste, że jego czas w Sheffield powoli się kończy i wkrótce otrzyma misję strzeżenia bramki Manchesteru United, z którego został wypożyczony. Nad takim obrotem sprawy zastanawialiśmy się już kilka tygodni temu. Nadchodzi zmiana warty?
Kevin De Bruyne
Wszystko, co Manchester City zrobił dobrze w tym sezonie, zawdzięcza belgijskiemu reprezentantowi. W ostatniej kolejce sezonu De Bruyne wyrównał rekord Thierry’ego Henry w liczbie asyst (20), ustanowiony w 2003 roku. Biorąc pod uwagę, że Belg gra od tego roku nieco głębiej niż zwykle, aby poprawić równowagę w środku pola “Citizens”, to jego wyczyn jest jeszcze bardziej niesamowity. Gdyby tylko z przodu City wypadałoby lepiej, prawdopodobnie wynik 29-latka byłby jeszcze okazalszy. Stworzył bowiem kolegom 32 kluczowe szanse bramkowe, o 14 więcej niż drugi w tym zestawieniu Riyad Mahrez.
Jeśli dodamy też 11 goli, które Kevin strzelił, oznacza to, że w sumie zaangażował się w około 30 proc. wszystkich bramek swojego zespołu. Po pięciu niesamowitych sezonach w Premier League zasługuje wreszcie na zdobycie jakiejś indywidualnej nagrody. Chociaż nawet i bez tego większość ekspertów zgadza się w tej jednej kwestii: De Bruyne to obecnie najlepszy piłkarz grający na Wyspach Brytyjskich. My też przyznaliśmy mu wirtualną statuetkę dla ligowego numeru jeden ostatniego sezonu.
Bukayo Saka
Sezon 2019/20 to czas pierwszych kroków wielkich talentów. W Manchesterze United na szerokie oceany wypłynął Mason Greenwood, w Chelsea szalał Mason Mount. Ale chyba najbardziej regularnym i mającym największy wpływ na formę zespołu był diament Arsenalu, Bukayo Saka. Szybko stało się jasne, w Londynie rośnie kolejny utalentowany reprezentant Anglii.
Prezentował się wzorowo, choć miniony rok był bardzo burzliwy dla “Kanonierów”, a wielu czołowych graczy, za wyjątkiem Pierre-Emericka Aubameyanga, notowało większe lub mniejsze kryzysy. Od kiedy młody londyńczyk zadebiutował w listopadzie w pierwszej drużynie, wszystkie dotychczasowe pochwały kierowane w jego stronę wyglądały na niedoszacowane.
18-latek odnajdywał się na każdej pozycji, od bocznego obrońcy, wahadłowego, poprzez środkowego pomocnika, skrzydłowego, do bocznego napastnika włącznie. Wszędzie grał przynajmniej nieźle. Łatał dziury, asystował i strzelał bramki. Dobrze rozwinięty piłkarski mózg czyni z niego wymarzonego gracza każdego menedżera. Bukayo przedstawił się światu z jak najlepszej strony. Aż strach pomyśleć, w jakiej formie wróci we wrześniu.
Olivier Giroud
Na początku sezonu zdał sobie sprawę z tego, że w Chelsea grać będzie niewiele. Tammy Abraham zdobywał bramki i wyłonił się jako potencjalny lider przerobionego, ale jeszcze nietrwałego ataku “The Blues”. Frank Lampard nie chciał na Francuza nawet spojrzeć, a nawet kilkakrotnie pomijał go w ustalaniu meczowego składu.
Giroud wyglądał na straconego i nie do odzyskania, tymczasem odkupił swoje grzechy i uciszył wszystkich krytyków, w ostatniej fazie sezonu będąc kluczowym elementem układanki Lamparda. A przecież już na przełomie roku pokazał, że można na nim polegać. Potem wykorzystał wymuszoną przerwę na pandemię, aby zbudować doskonałą formę fizyczną Kiedy się to stało, jego testy sprawnościowe należały do najlepszych w Chelsea. Po restarcie strzelił sześć goli i posadził Tammy'ego Abrahama na ławce. We wrześniu będzie obchodził 34. urodziny. Nawet jeśli niedługo opuści Londyn, będzie mógł z dumą spoglądać w niedaleką przeszłość. Francuski as znów przypominał tego skutecznego napastnika z najlepszych lat.
***
Zachęcamy do lektury tekstów podsumowujących miniony sezon Premier League:
TUTAJ znajdziesz wybraną przez redakcję Meczyków XI sezonu.
TUTAJ przeczytasz o siedmiu największych przegranych minionych rozgrywek.
TUTAJ przeczytasz o największych niewypałach transferowych.
TUTAJ przeczytasz o piłkarzach, którzy mimo spadku ich drużyn mogą znaleźć zatrudnienie w klubach z ligowej czołówki
TUTAJ przeczytasz o ostatnim tańcu Davida Silvy. Hiszpan po dziesięciu obfitych latach pożegnał się z Manchesterem City.
TUTAJ przeczytasz tekst o Edersonie, najbardziej nowoczesnym bramkarzu świata, który stał się oczkiem w głowie Pepa Guardioli.
TUTAJ przeczytasz o przyszłości Jacka Grealisha, lidera Aston Villi, rozchwytywanego przez kluby z topu.
TUTAJ przeczytasz o zmianach, bez których Liverpool nie byłby w stanie zdobyć tytułu mistrzowskiego.
A w TYM miejscu przeczytasz o możliwych wielkich transferach w Premier League.