Mocne słowa polskiego koszykarza po olimpijskiej klapie. "To najgorszy sposób, w jaki można przegrać"
Reprezentacja Polski koszykarzy 3x3 zapowiadała walkę o olimpijski medal w Tokio, a tymczasem zmagania w turnieju zakończyła już na fazie grupowej. Rozczarowania w rozmowie z dziennikarzami nie ukrywał Przemysław Zamojski.
"Biało-Czerwoni" w ostatnim meczu z Belgią prowadzili już 14:11. Jeśli pokonaliby rywali, znaleźliby się w ćwierćfinale. Tymczasem przegrali 14:16. Przemysław Zamojski był tym załamany.
- Niby w obronie zrobiliśmy wszystko jak trzeba, Vervoort rzucał z siedmiu metrów, z odchylenia, z biodra, a jednak piłka wpadła, nie dotykając nawet obręczy. To najgorszy sposób, w jaki można przegrać mecz. Na pewno ten rzut długo będzie nas prześladował - powiedział Zamojski, cytowany przez portal "WP Sportowe Fakty".
- Czujemy wielki smutek. Przykro nam, że w takich okolicznościach kończymy występ na igrzyskach. Nasza dyscyplina taka już jest. Nieobliczalna. Czasami po prostu potrzeba trochę szczęścia. Czasami musisz trafić rzut stojąc tyłem do kosza, albo z bardzo trudnej pozycji z odchylenia na 0,7 sekundy przed końcem - dodał.
Polak ma nadzieję na to, że za trzy lata będzie miał okazję na rehabilitację. Wierzy w to, że "Biało-Czerwoni" na stałe występować będą wśród najlepszych i zakwalifikują się na kolejne igrzyska.
- Cieszymy się, że w ogóle tutaj byliśmy, w debiucie koszykówki 3x3 na igrzyskach, wśród ośmiu najlepszych drużyn na świecie. To wielki honor i zaszczyt dla nas i dla wszystkich, którzy nam pomagali. Chcielibyśmy, żeby dzieciaki, które obejrzały nasze mecze, zainteresowały się tym sportem i chciały go uprawiać - podkreślił.
- Mamy nadzieję, że zarazimy wszystkich tą wspaniałą odmianą koszykówki, a Polska reprezentacja będzie w niej walczyć o olimpijskie medale co cztery lata. Sam mam nadzieję, że będę na tyle zdrowy i w na tyle dobrej formie, żeby za trzy lata pojawić się na igrzyskach w Paryżu - zakończył.