"Zrujnowali imprezę. To podchodzi pod kryminał". Polski olimpijczyk wini organizatorów igrzysk za swoją klęskę
Marcin Krukowski poniósł dotkliwą porażkę na igrzyskach w Tokio. Polski oszczepnik za swój nieudany start wini organizatorów imprezy.
Krukowski przed startem igrzysk był wymieniany w gronie kandydatów do miejsca na podium. W tym sezonie legitymował się drugim najlepszym wynikiem na świecie - cisnął oszczepem na 89,55 m. Dalej od niego rzucał tylko Johannes Vetter.
Ani Polak, ani Niemiec nie odegrali żadnej roli w olimpijskim konkursie. Krukowski przepadł już w eliminacjach, Vetter nie awansował do wąskiego finału.
Krukowski nie ukrywa swojego żalu do organizatorów igrzysk. Już po nieudanym starcie mówił, że przegrał ze zbyt miękkim tartanem, przez który nie był w stanie daleko rzucać. Swoje uwagi powtórzył po powrocie do Polski.
- Organizatorzy całkowicie zrujnowali imprezę. Nie tylko poprzez uniemożliwienie osiągnięcia poziomu wydajności adekwatnego do samych igrzysk olimpijskich, ale przede wszystkim narażali zdrowia sportowców, co dla mnie podchodzi pod kryminał. Niektórzy z nas ponieśli poważne szkody. Przed finałem, zamiast szukać rozwiązania, pokryli cały pas lodem, aby spróbować go usztywnić - tłumaczył Krukowski.
- Nie mówię, że zrobili to celowo, ale czy to jest odpowiedzialne, aby wprowadzać "innowacyjne" rozwiązania na najważniejszym wydarzeniu bez ich wcześniejszego sprawdzenia? Czy nawierzchnia powinna tak wyglądać po kilku rzutach? - pyta reprezentant Polski. Na dowód zamieścił zdjęcia i nieudane próby innych zawodników.
Do dyskusji pod wpisem Krukowskiego włączyła się Maria Andrejczyk. Wicemistrzyni olimpijska określiła działania organizatorów jako "wstyd". Jej zdaniem działacze robią wszystko, by zniechęcić sportowców i kibiców do rzutu oszczepem.