"Zapewniali mnie, że tego nie będzie w organizmie". Karaś tłumaczy się z dopingu [WIDEO]

24 stycznia Robert Karaś został zdyskwalifikowany przez Amerykańską Agencję Antydopingową. Zawieszenie ma obowiązywać przez osiem lat, licząc od 8 maja 2025 roku. O szczegółach przeczytacie TUTAJ.

Powodem nałożenia takiej kary na Polaka było wykrycie obecności klomifenu, modulatora hormonalnego i metabolicznego. Dyskwalifikacja oznacza, że Karaś nie będzie mógł startować w oficjalnych zawodach triatlonowych aż do połowy 2033 roku. Będzie miał wtedy 44 lata.

Teraz zawieszony sportowiec znów zabrał głos w swojej sprawie. W rozmowie z Dzień Dobry TVN przyznał się do stosowania zakazanych substancji. Swoją linię obrony oparł zaś na tym, że rzeczone specyfiki miały zniknąć z organizmu po maksymalnie trzech dniach.

- Była taka sytuacja, że złamałem jeden nadgarstek, drugi, kość śródstopia. Była taka sytuacja na macie, że złamałem piątą kość śródstopia kopiąc z obrotu. (...) Kolega powiedział mi, żebym poszedł do lekarza. I poszedłem do... gościa. (...) To nie był lekarz, tylko ja myślałem, że to był lekarz. To była osoba, która mnie zaczęła suplementować - wyznał.

- Bardzo go szanuję, bo wiem, że chciał mi pomóc. Wiem też, że popełnił błąd. (...) Powiedział mi, że to są substancje, żeby mnie po prostu wzmocnić, żebym się nie rozsypywał. Czytałem, że to substancja dla kulturystów, na wzmocnienie mięśni, na zwiększenie masy mięśniowej. Czyli steryd anaboliczny - dodał.

- W triatlonie jest zakazane stosowanie tych substancji. Ale. Byłem zapewniony, że 72 godziny i nie będzie tego w moim organizmie. (...) Człowiek popełnia błędy. Dobrze, że mam tę karę, tylko boli mnie narracja. Czemu wszędzie pokazują, jak jadę rowerem, jak biegnę? Czemu nie powiedzą, że to było przygotowanie do walki? - podsumował Karaś.

Karaś ma za sobą dwie walki w FAME MMA. 36-latek pokonał rapera Filipa Jana Marcinka, ale przegrał z Jakubem Nowaczkiewiczem.