Wielkie zamieszanie po GP Australii. Czołowy kierowca F1 oburzony decyzją sędziów. "Największa hańba"
Wciąż nie ucichły emocje po porannym GP Australii. Oficjalny protest w sprawie rozstrzygnięcia wyścigu złożył Haas, natomiast Carlos Sainz jest oburzony decyzją sędziów, którzy nałożyli na niego sporą karę.
W niedzielnym GP Australii nie brakowało emocji. Ostatecznie wyścig wygrał Max Verstappen, co opisywaliśmy TUTAJ, ale samo rozstrzygnięcie było wielce nietypowe.
Tuż przed końcem rywalizacji koło stracił Kevin Magnussen. W związku z tym podjęto decyzję o restarcie i dokończeniu zmagań poprzez pokonanie jednego okrążenia za samochodem bezpieczeństwa.
Aby jednak do tego doszło, należało ustawić zawodników w określonej kolejności. Decydowała o niej nie aktualna sytuacja na torze, ale rozstrzygnięcia sprzed restartu. Chwilę po nim doszło bowiem do kolizji między innymi z udziałem Carlosa Sainza i Fernando Alonso.
Hiszpan uderzył swojego starszego rodaka, co mogło zakończyć się poważną kolizją. W związku z tym jury wlepiło Sainzowi aż pięć sekund kary, co spowodowało, że 28-latek wypadł z czołówki i został sklasyfikowany na 12. pozycji.
Kierowca Ferrari był zupełnie niezadowolony z podjętej decyzji, czemu dał wyraz w wywiadzie po zakończeniu GP Australii. - To największa hańba, jaką widziałem w tym sporcie od wielu lat i cokolwiek miałbym teraz powiedzieć, to wolałbym tego nie mówić - rzucił, cytowany przez "Sport.pl".
Swoje uwagi ma także zespół Haas. Ich przedstawiciel - Nico Hulkenberg - został wyraźnie skrzywdzony przyjętymi regułami restartu. W wyniku wielkiego chaosu na torze Niemiec przesunął się na czwartą pozycję, ale koniec końców musiał przekroczyć metę jako siódmy.
W związku z tym Haas złożył już oficjalną skargę do przedstawicieli F1. Na ten moment nie wiadomo jednak, czego dokładnie domagają się włodarze zespołu.